Infiltracja czyli filmowy czwartek

Infiltracja czyli filmowy czwartek

Cześć kochani! Znów po tygodniu pojawia się post... Zapraszam dziś na kryminalne kino.

Infiltracja




Gatunek: Kryminał
Czas trwania: 2 godz. 35 min
Produkcja: Hongkong, USA
Filmweb: 8,0
★/10 

Rok produkcji: 2006

Film opowiada o skorumpowanych gliniarzach oraz uczciwych policjantach, którzy przeniknęli w mafijne struktury i śledzą poczynania gangsterów. Obie grupy rywalizują i nie wiedzą o sobie do czasu... 



Film jest obsadzony gwiazdami, więc nie mógł być porażką, wszyscy doskonale się spisali i grali świetnie. Fabuła wciąga, a akcja rozgrywa się do końca i zaskakująco kończy. Muszę wspomnieć, że film dostał Oscara (najlepszy film, najlepszy reżyser, najlepszy scenariusz adaptowany) i zasłużył na tą nagrodę bez dwóch zdań. Trzeba przyznać, że nikt nie kręci tak dobrych filmów o mafii jak Martin Scorsese.
Jeśli nie mieliśmy okazji go oglądać to szczerze polecam, znajdziecie go tu KLIK.

Pozdrawiam!

Paulina
Za jakie grzechy, dobry Boże czyli filmowy czwartek.

Za jakie grzechy, dobry Boże czyli filmowy czwartek.

Cześć kochani! Mimo późnej godziny zapraszam na post filmowy.
Dziś na tapecie francuska komedia, a muszę się przyznać że nie jestem zwolenniczką tego kina i na próżno szukać filmu który by mi się spodobał (nie licząc Leona zawodowca). Film jednak obejrzałam z ciekawości i nie zawiodłam się.

Za jakie grzechy, dobry Boże




Gatunek: Komedia
Czas trwania: 1 godz. 37 min
Produkcja: Francja
Filmweb: 7,4★/10★
Rok produkcji: 2014

Film opowiada o rodzinie w której córki wychodzą za mąż, nic niezwykłego, jednak każda z nich poślubia obcokrajowca. Dla rodziców, którzy są chrześcijanami to szok, bo zięciami zostają: żyd, muzułmanin i chińczyk. Na szczęście mają jeszcze jedną niezamężną córkę i w niej pokładają nadzieję na normalnego, francuskiego zięcia.





Jest to lekka, przyjemna komedia, wyśmiane zostają narodowe przywary, po za tym film pięknie pokazuje jak ważna jest rodzina. Jak wiadomo Francuzi mają specyficzne poczucie humoru ale na tym filmie uśmiejecie się.

Jeśli nie mieliście okazji oglądać, znajdziecie go tu KLIK.

Pozdrawiam!

Paulina
GlySkinCare - arganowa maska do włosów

GlySkinCare - arganowa maska do włosów

Cześć kochani!
Pora na recenzję kosmetyku, dziś na tapecie produkt otrzymany w ramach współpracy z firmą Diagnosis .

GlySkinCare - argan oil, hair mask



Producent/Marka: GlySkinCare

Pojemność/Waga: 300 ml

Cena: 34 zł

Dostępność: Diagnosis.pl

Maska znajduje się w plastikowym słoiczku, o bardzo eleganckiej szacie graficznej. Dzięki takiemu opakowaniu produkt możemy wykorzystać do końca, jedyna rzecz do której się doczepię, to brak foli zabezpieczającej, którą powinniśmy ujrzeć po odkręceniu zakrętki. 

Konsystencja kosmetyku jest kremowa i gęsta  co przekłada się na wydajność, a zapach maski jest po porostu świetny. Co najfajniejsze utrzymuje się na włosach przez cały czas, do momentu kolejnego ich umycia. Co dla mnie jest absolutna rewelacją. 



Kilka słów z etykiety:

Wzbogacona o olej arganowy formuła zapewni Twoim włosom intensywne i długotrwałe nawilżenie. Dzięki zawartości cennych składników: białka pszenicznego, kreatyny, witaminy E, panthenolu i aloesu. Maska głęboko zregeneruje i wzmocni włosy, nadając im miękkość, zdrowy wygląd i blask.

Maskę bardzo łatwo się rozprowadza na włosach, po jej nałożeniu postępujemy wg instrukcji na opakowaniu czyli zakładamy czepek i owijamy się ręcznikiem. Przyznam, że po jej nałożeniu nie bandażowałam się jak mumia, tylko odczekiwałam 20 minut i normalnie spłukiwałam.



Podsumowując produkt muszę przyznać, że jestem mile zaskoczona maską. Olejek arganowy nie jest moim ulubieńcem jeśli chodzi o kosmetyki do włosów, bo zwyczajnie się u mnie nie sprawdza i obciąża włosy. Po użyciu maski nic takiego nie miało miejsca. Włosy są przyjemne i miękkie w dotyku, widać poprawę ich kondycji i pięknie pachną. Najważniejsze jednak, że maska nie wysusza włosów i  skóry głowy tylko ją nawilża, więc nie trzeba się obawiać o łupież, nie podrażnia i nie uczula.

Mieliście okazje wypróbować już jakieś produkty GlySkinCare?

Pozdrawiam!

Paulina

Szybka zapiekanka a'la lasagne

Szybka zapiekanka a'la lasagne

Cześć kochani!
Dziś obiecany przepis na szybką zapiekankę. Żeby nie przedłużać już piszę co i jak ;)

Składniki:

1 opakowanie mięsa mielonego (takiego które preferujecie)
500 g makaronu (taki który lubicie)
1 słoiczek przecieru pomidorowego
odrobina mleka, śmietany (12%) - zależy co macie pod ręką
Ser żółty (może być w kostce bądź w plasterkach)
Przyprawy: oregano, pieprz, cukier, sól do smaku





Do naczynia żaroodpornego wkładamy mielone, uprzednio przyprawione tak jak lubicie.
Teraz pora na sos którym wysmarujemy mięso.
Sos robimy z połowy słoiczka przecieru, przekładamy go do osobnego naczynia, sypiemy dwie łyżki cukru, odrobinę soli dla zobojętnienia smaku, dodajemy odrobinę wody by nie był za gęsty i dosypujemy oregano. Tak przygotowaną zaprawą smarujemy mięso, po czym kładziemy warstwę przygotowanego makaronu. 
Teraz pora na sos którym polejemy makaron. Więc wszystko robimy tak jak uprzednio, tylko zamiast wody dodajemy mleka lub śmietany (zależy od tego co macie w lodówce). Tu dodajemy produkt "na oko" żeby sos nie był za gęsty i polewamy nim makaron. 
Na wierzch zapiekanki kładziemy ser żółty, u mnie na wierzch wylądowały plasterki ;)

Pieczenie:

Piekarnik wcześniej nagrzewamy do 200 stopni, po włożeniu zapiekanki pieczemy ją w 180 stopniach przez 20 minut. 
Zapiekanki musicie pilnować (już wspominałam że mam magiczny piekarnik i u mnie to idzie szybciej).

Smacznego i dajcie znać czy smakowało.

Paulina


Pretty Man czyli filmowy czwartek

Pretty Man czyli filmowy czwartek

Cześć kochani! 
Dziś będzie film typowo kobiecy czyli lekki i przyjemny. Bo czasem przyjemnie jest odpocząć przy filmach, gdzie nie trzeba doszukiwać się głębszego sensu ;)

Pretty Man czyli chłopak do wynajęcia

Gatunek: Komedia romantyczna
Czas trwania: 1 godz. 30 min
Produkcja: USA
Filmweb: 6,7★/10
Rok produkcji: 2005

Kat wybiera się na ślub siostry na którym ma być jej były narzeczony, a dziewczyna nie ma z kim iść. Więc w akcie desperacji wpada na szalony pomysł zatrudnienia chłopaka do towarzystwa. Dzięki obecności Nicka nikt nie będzie męczył i wypytywał o jej życie osobiste, a kto wie może uda jej się odzyskać byłego chłopaka. 


Film nie jest z gatunku tych ckliwych, ma fajną i wciągającą fabułę, jeśli oczekujemy dużej dawki śmiechu możemy się jednak rozczarować. Kino proste i przyjemne, nie wymagające myślenia, więc jeśli macie ochotę na coś lekkiego to polecam.
Bez limitów i rejestracji znajdziecie go tu KLIK

Pozdrawiam!

Paulina

Niespodziewajka! - Wyniki

Niespodziewajka! - Wyniki

Cześć kochani! 

Dziś z wynikami do Was przybywam. Dziękuję wszystkim za wzięcie udziału w zabawie :)


Do wygrania było: 



1. Różowy lakier do paznokci, Essie
2. Krem do rąk, anti-age. Anida
3. Maska do włosów, Biovax
4. Kremowy peeling myjący, Tutti Frutti
5. Żel pod prysznic, Adidas for women


Nagrodę wygrywa:



Czekam na dane do wysyłki i jeszcze raz gratuluję wygranej.

Pozdrawiam!

Paulina




Powrót po latach

Powrót po latach

Cześć kochani! 
Pora na post kosmetyczny, którego dość dawno na blogu nie było, dziś na tapecie żel pod prysznic, znanej marki. Kiedyś miałam przyjemność używać ich żeli pod prysznic, jednak nasza współpraca nie trwała długo, gdyż strasznie wysuszał mi skórę. Przez te kilka czy nawet kilkanaście lat marka Dove dorobiła się nie tylko żeli pod prysznic ale też innych produktów takich jak dezodoranty czy szampony.

Dove, go fresh revitalaze - odżywczy żel pod prysznic



Producent/Marka: Unilever/Dove

Pojemnoś/Waga: 250 ml

Cena: rekomendowana 11,49 

Żel z nową technologią nutrium moisture, która ma wyjątkowo delikatne składniki myjące oraz składniki nawilżające.



Opakowanie z przyjemną dla oka szatą graficzną, tak jak marka ma to w zwyczaju. Zamknięcie praktyczne, typu klik, buteleczka poręczna, a jej zawartość można do końca wykorzystać. Konsystencja gęsta, w kolorze pomarańczy o cudnym zapachu mandarynki, przyjemnym, słodkim i  jednocześnie orzeźwiającym.


Po użyciu kosmetyku skóra jest miękka, gładka, przyjemnie pachnąca i najważniejsze nie wysuszona, więc rzeczywiście nowa formuła to strzał w dziesiątkę. Oprócz tego żel nie podrażnia, nie uczula oraz dobrze myje i oczyszcza naszą skórę. Więc funkcję swoją spełnia. Oprócz tego dzięki gęstej konsystencji jest wydajny,  fajne jest to, że nadaje się pod prysznic jak również jako umilacz do kąpieli w wannie (dobrze się pieni).
Nie żałuję, że znów sięgnęłam po markę Dove, kto wie może dzięki temu, że produkt okazał się być dobry skuszę się na inne kosmetyki.

Jak u Was sprawdzają się kosmetyki tej marki?

Pozdrawiam!

Paulina

O Krajankach kilka słów.

O Krajankach kilka słów.

Cześć kochani!

Dzięki platformie rekomenduj.to miałam przyjemność zostać ambasadorką marki Winiary. Skoro kampania już się zakończyła, ostatnie ankiety zostały wypełnione i cały ten szum wokół ucichł, pora na kilka słów. Powiem Wam, że lubię ich produkty, więc nie mogłam doczekać się tych Krajankowych nowości. Paczka jaką dostałam była pozytywnym zaskoczeniem, piękne opakowanie imitujące drewnianą skrzynię, a w środku sporo paczuszek zawierających produkt.




I tak do wypróbowania oraz rozdania miałam nowości o smaku ogórkowej, buraczkowej i kapuśniaku. Czyli typowe polskie smaki.



Produkt miał na celu zaoszczędzenie czasu nam konsumentom, który pochłania obieranie i krojenie warzyw...

Na pierwszy ogień poszedł mój ulubiony barszcz, bo czy zupa buraczkowa może być zła? Tym bardziej, że odpowiednik barszczu w formie instant tej marki bardzo mi smakuje.

Krajanka buraczkowa


              


Zupę przyrządziłam według instrukcji na opakowaniu czyli na bulionie.


Po wrzuceniu zawartości z opakowania do przygotowanego bulionu, zupa przybrała czerwony kolor, zaś po zagotowaniu jej, na powierzchni pojawił się pomarańczowy osad (zresztą trudny do zmycia). Wywar nie pachniał burakami, a zapach był ciężki do zidentyfikowania choć w smaku, też burakowej nie przypominał... Smak określę jako nijaki i bez wyrazu, koncentrat nawet obok buraków nie leżał. Zupa została spróbowana przez domowników, mimo prób doprawienia jej i uratowania, nie udało się by smakowała i była do zjedzenia.
Podsumowując tę zupę pierwsze z nią skojarzenie to słabo doprawiona pomidorowa, czyżby ktoś pomylił opakowania ;)

Kolejnych zup nawet nie robiłam, szkoda mojego czasu i wolę je zrobić od podstaw, bez dodatków i koncentratów. Wszystkie opakowania rozdałam i jednej osobie smakowała zupa buraczkowa. Wiadomo, że każdy ma inny smak, więc nie koniecznie to co nie smakuje mi, u Was się nie sprawdzi.

Krajanka ogórkowa, na próżno szukać w niej tradycyjnych ogórków kiszonych, zamiast tego w jej składzie znajdziemy ogórki konserwowe. 
Z relacji innych o Krajance ogórkowej mogę napisać, że była ohydna i śmierdziała, cyt.: "sam ocet", który też znajdziemy w składzie.





Krajanka warzywna, a konkretnie kapuśniak, zazwyczaj smakowała jak bigos, choć były i głosy że to pomidorowa z kapustą, słabo przyprawiona.




 Podsumowując Krajanki, muszę z przykrością stwierdzić, że to najsłabszy i najgorszy produkt marki. Nie kupię go ja, ani większość moich znajomych. Kampania była fajna, jednak przykro było mi dawać ludziom produkt, który jest nijaki.

Jeśli mieliście okazję wypróbować koncentraty to dajcie znać jak oceniacie produkt?

Pozdrawiam!

Paulina
Crimson Peak - Wzgórze krwi czyli filmowy czwartek

Crimson Peak - Wzgórze krwi czyli filmowy czwartek

Cześć kochani!

Dziś film, który oglądałam całkiem niedawno. Nie będę ukrywać, że przypadł mi do gustu, bo to kino klimatyczne, a takie uwielbiam.

Crimson Peak. Wzgórze krwi




Gatunek: Horror
Czas trwania: 1 godz. 59 min
Produkcja: USA
Filmweb: 6,7/10
Rok produkcji: 2015

Film opowiada o młodej pisarce, która pomimo swojej skrytości zakochuje się, zostaje poddana próbie, przechodzi żałobę, a na końcu ląduje w ponurym zamczysku stojącym na glinie. Tak w skrócie streszczę ten film, jednak...


Film przenosi nas do epoki wiktoriańskiej i nie jest typowym horrorem mimo iż tak został skategoryzowany. Pełno tu zagadek rodem z Sherlocka Holmesa, a owiana mgłą tajemnicy historia, piękne kostiumy, stare wnętrza i oczywiście duchy nadają mu świetnego klimatu, który bardzo lubię i doceniam okiem laika. Po za tym jest to raczej spirytualny dreszczowiec niżeli horror. Ma w sobie to coś, ma ducha i nie tylko tego straszącego na korytarzach. To kino nie pozwoli nam się nudzić, a jedyne co stwierdzicie po jego obejrzeniu to "szkoda, że mało jest tego typu filmów". 
Śmiało mogę stwierdzić, że jest lepszy niż "Kobieta w czerni". 
Obejrzycie go tu KLIK. Zdecydowanie polecam i dajcie znać jak wrażenia.

Pozdrawiam!

Paulina

Obserwatorzy

Copyright © 2014 Z miłości do.... lifestyle , Blogger