Kołysanka czyli filmowy czwartek

Kołysanka czyli filmowy czwartek

Cześć kochani!

Dziś wyczekiwany przez Was czwartkowy post filmowy, na tapecie polskie kino.

Kołysanka 


Gatunek: Czarna komedia

Czas trwania:  1 godz. 35 min

Produkcja: Polska

Filmweb: 6,4/10

Rok produkcji: 2010

Film opowiada historię rodziny Makarewiczów, która przeprowadza się na mazurską wieś. Są nowi, nikt ich nie zna, mają wiele możliwości i nowe perspektywy na przyszłość. 
Wampirza rodzina zmaga się w wieloma problemami od kryzysu ekonomicznego, nowego potomka w drodze, braku pracy, aż po Niemców, którzy chcą podkupić im ziemie oraz wizytę pani z opieki społecznej.  



Nie jestem wielbicielką polskiego kina, przez większość życia kojarzyło mi się ono z lekturami i wulgarnymi komediami. Jednak jest kilka filmów, które wręcz uwielbiam, a ten jest jednym z nich. Jest to inteligentna komedia w dreszczowym, wampirzym klimacie, ze świetną muzyką w tle. Jedna z pięciu czarnych komedii, która powstała w polskim kinie i według mnie najlepsza*
Może te wampiry nie świecą się w słońcu i normalnie egzystują, nie rzucają się nikomu do tętnicy, tylko gryzą po piętach ale są nasze, rodzime, krajowe. Dobre bo polskie ;)

Jeśli nie mieliście okazji jej jeszcze oglądać, koniecznie to nadróbcie. 
Film znajdziecie tu KLIK

Pozdrawiam!

Paulina











*Polskie czarne komedie: Job, czyli ostatnia szara komórka, Ciało, Futro oraz Rewers.
Zniewalający zapachem żel pod prysznic.

Zniewalający zapachem żel pod prysznic.

Cześć kochani!

Jesień rozgościła się u nas na dobre. Październik jakoś pogodowo zamienił się z listopadem, za oknem mamy co mamy, a ja mam dla Was post o kosmetyku idealnym na niepogodę.

Le Petit Marseillais - kremowy żel pod prysznic, malina i piwonia.



Kilka słów z etykiety


Opakowanie w bardzo kobiecym kolorze, niestety kanciaste jak to marka ma w zwyczaju. Zamknięcie typu klik, które doskonale spełnia swoją funkcję. Zapach dość intensywny ale przyjemny, czujemy tą słodycz piwonii przełamaną nutą malin, która na myśl przywodzi nam lato.


Konsystencja taka akurat, nie za gęsta i nie za leista, jak dla mnie na plus. Kolor biały, choć spodziewałam się różu, który idealnie by się komponował z opakowaniem ;)
Po naniesieniu żelu na rękę (bądź gąbkę, której ja nie używam) zapach staje się delikatny, subtelny i bardziej kremowy. Kosmetyk fajnie rozprowadza się na skórze, dobrze pieni, myje i co najfajniejsze nawilża skórę. Oprócz mycia się nim pod prysznicem wypróbowałam go również w wannie i jest świetny. 



Nie będę ukrywać, że jestem nim oczarowana, jak dla mnie jest to, jeden z najlepszych żeli tej marki. Warto wspomnieć, że nie podrażnia i nie uczula osób o wrażliwej skórze, bądź mających  już jakieś podrażnienia. 
Zapach jest dla mnie największym atutem, a najlepsze jest to, że pozostaje on przez jakiś czas na skórze.

Mieliście okazję wypróbować malinę z piwonią? 

Pozdrawiam!

Paulina
Nie oddyczaj czyli filmowy czwartek

Nie oddyczaj czyli filmowy czwartek

Cześć kochani!

Dziś przybywam do Was z filmem dość ciekawym, jednak jest on zarezerwowany dla ludzi o mocnych nerwach.

Nie oddychaj - [Don't Breathe]



Muszę przyznać, że plakat w języku polskim zdecydowanie mniej mi się podoba od tego oryginalnego. 



Gatunek: Thriller

Czas trwania:  1 godz. 28 min

Produkcja: USA

Filmweb: 6,6/10

Rok produkcji: 2016

Grupa nastolatków mieszka w miasteczku bez przyszłości z którego wszyscy wyjeżdżają. Nie mają pracy ani większych perspektyw, a ich marzeniem jest wyrwanie się z dziury w której żyją, w wolnym czasie którego mają dużo okradają ludzi. Czeka ich ostatni skok, podczas którego mają ukraść pieniądze niewidomemu. Sprawa wydaje się być bardzo prosta, bo przecież ukraść pieniądze ociemniałemu mężczyźnie, który mieszka przy opuszczonej ulicy będzie dziecinnie proste.



Film dość ciekawy, im dłużej go oglądamy tym bardziej czujemy ten klimat. Większość akcji rozgrywa się (niestety) w ciemnościach, co doskonale pobudza wyobraźnię widza. Akcja ma ciągłość, są częste jej zwroty. Możemy się domyślić, że główni bohaterowie szybko z domu który chcieli okraść nie wyjdą. 

Bez limitów i rejestracji znajdziecie go tu KLIK.

Pozdrawiam!

Paulina
Elfa Pharm czyli co? Polskie kosmetyki naturalne oraz mało znany żel pod prysznic.

Elfa Pharm czyli co? Polskie kosmetyki naturalne oraz mało znany żel pod prysznic.

Cześć kochani!

Dziś kosmetycznie czyli kilka słów odnośnie pewnego żelu pod prysznic, który miałam okazję w ostatnim czasie używać.

FRESH JUICE - Lychee&Raspberry, kremowy żel pod prysznic. 


Producent/Marka: Elfa Pharm

Pojemność/Waga: 500 ml

Cena: 7,99

Kilka słów z etykiety:



Od kilku dni w internecie huczy o spotkaniu blogerek świętujących w Krakowie 5 lat Elfa Pharm. Coś tam czytałam u Silesian Beauty (dawnego Mój Zakupoholizm) i nie ukrywam, że z ciekawością, bo producenta nie znam. Po przeczytaniu wyszukałam sobie informacje, że produkty które znamy, używamy i może nawet lubimy należą do nich. Cóż za miłe zaskoczenie :P 
Więc jeśli tak, jak ja nie kojarzycie producenta to mała podpowiedź. 

                                                                                                               *Zródło



Także miłym zaskoczeniem dla mnie było, że żel pod prysznic, który miałam okazję używać w ostatnim czasie, był marką dobrą i naturalną. Mimo kupienia go za grosze w biedronce.

Wracając jednak do samego kosmetyku już Wam streszczam co i jak.

Butelczyna z miękkiego plastiku, z grafiką cieszącą oko, zamknięciem typu klik. Koloru niezbyt lubianego przeze mnie, za to z pięknie pachnącą zawartością. 


Konsystencja leista, nawet bardzo. Jak dla mnie to minus, bo z dłoni spływa bardzo szybko. 
Zapach obłędny, jednak po umyciu się nim miałam wrażenie, że myłam się wodą...
Po wylaniu go na skórę i wmasowaniu (nie używam gąbek) zapach ulatnia się w mig. Więc na próżno szukać go później na skórze, a uwierzcie mi próbowałam go wywąchać. Także równie dobrze mogłam myć się wodą. Tu kolejny minus.


Przez to, że nie używam gąbki produkt wcale się nie pienił. Może oczyszczał ale ja naprawdę tego nie czułam. Zdecydowanie nie przypadł mi do gustu jeśli chodzi o używanie go pod prysznicem.

Na instagramie Kasi, rozmawiałyśmy o tym specyfiku i poleciła żebym wlała go do wanny. 

Powiem Wam, że kąpiel z tym żelem to był strzał w dziesiątkę. Wanna wypełniła się pianą, która wcale nie znikała, piana była lekka, puszysta i milutka niczym majowa chmurka. W łazience unosił się ten słodki zapach. Do czego bym go porównała? Mam dzieci, więc zdecydowanie do jakiejś smacznej kaszki. Po wyjściu z wody moja skóra może nie pachniała ale powiem Wam, że była przyjemnie nawilżona. Czego przy myciu się żelem nie zauważyłam.



Podsumowując, to nie skreślam tego kosmetyku ale wiem, że już nigdy nie umyje się nim jak zwyczajnym żelem pod prysznic tylko wleję do wanny.

Mieliście okazję używać serii Fresh Juice? Jeśli tak to napiszcie czy przypadła Wam ona do gustu. 

Pozdrawiam!

Paulina

Ugotowany czyli filmowy czwartek

Ugotowany czyli filmowy czwartek

Cześć kochani!

Dziś przedstawię Wam film który obejrzałam z ciekawością, niestety spodziewałam się po nim czegoś innego. 

Ugotowany


Gatunek: Komedia, Dramat

Czas trwania:  1 godz. 40 min

Produkcja: USA

Filmweb: 6,6/10

Rok produkcji: 2015


Adam, szef kuchni który już w młodym wieku pracował w najlepszych francuskich restauracjach, a co za tym idzie zdobył tytuły i zaszczyty z tym związane. Jednak jego losy nie potoczyły się lekko, stoczył się na samo dno, prawie stracił przyjaciół, a już na pewno stracił zaufanie w branży. Alkohol, narkotyki, romans z córką szefa... Historia dość zawiła, jednak główny bohater postanawia się "nawrócić" i wraca na kulinarną ścieżkę.



Film o kulinarnych perypetiach z Bradleyem Cooperem, który oczywiście jest odtwórcą głównej roli. Och, ach! Szykowała się fajna komedia, pełna gotowania, jedzenia, jedzenia i gotowania. Tak mi się przynajmniej wydawało, więc trochę się zawiodłam. Dramat to na szczęście nie jest, chyba że dramatem można nazwać spiralę pożyczek zaciągniętych od mafijnych lichwiarzy przez głównego bohatera. Kino dobre, gdyż jest w nim trochę akcji, trochę problemów, których naważyła sobie główna postać. Tytuł zobowiązuje, więc wszystko kręci się w kuchni i wokół gotowania. Komedią tego filmu też nie idzie nazwać, bo wątków humorystycznych jak na lekarstwo. Polecam go obejrzeć ze względu na dynamizm w kuchni, spójną akcję, ciekawą historię, wizualność potraw i te piękne targi spożywcze, które ma się ochotę odwiedzić z głównym bohaterem. 

Bez obejrzycie tu KLIK.

Mieliście okazję oglądać ten film? 

Pozdrawiam!

Paulina

Plastry na nos - tak czy nie?

Plastry na nos - tak czy nie?

Cześć kochani!

W ostatnim denku zainteresowało Was opakowanie z biedronkowymi plastrami na nos, więc najwyższa pora na ich recenzję. Na różnych blogach znalazłam różne opinie, dziś przeczytacie co ja sądzę na ich temat.

Purederm, Botanical Choice - plastry na nos.




Producent/Marka: Purederm 

Pojemność/Waga: 

Cena: 7,99

Kilka słów z opakowania


W opakowaniu znajduje się 6 osobno, hermetycznie zapakowanych plasterków.  Na każdym z nich opis jak ich używać, niestety w języku angielskim. 


Plastry są dość sporej wielkości, przyczepione do kawałka plastiku. Odklejamy je bez problemu i tu muszę Wam powiedzieć, że byłam zdziwiona, że po odklejeniu nie przyklejają się same (są suche). 




Żeby założyć je na nos trzeba go po prostu zmoczyć, wtedy bezproblemowo przylgną do skóry.


Po określonym czasie czyli 10/15 minutach plaster ściągamy (nie zrywamy) jeśli idzie nam to ciężko można go delikatnie zmoczyć.

Naszym oczom ukazują się zakórniki. Na szczęście nie jestem posiadaczką wielu kropek na nosie, więc można powiedzieć, że mam szczęście. Jednak moje wągry znajdują się głęboko.



Podsumowując stwierdzam, że u mnie te plastry poradziły sobie całkiem nieźle. Usunęły większość zanieczyszczeń, nie podrażniły skóry, żadnej krzywdy nie zrobiły. Także jak najbardziej na plus. Jedyne do czego mogę się przyczepić to specyficzny zapach po ich zmoczeniu ale na szczęście on nie przeszkadza i nie podrażnia, a z czasem idzie się przyzwyczaić. Podejrzewam, że używając ich regularnie mogę się pozbyć wągrów całkowicie. Już po 3 aplikacjach widać różnicę i jestem zadowolona.

Mieliście okazje testować biedronkowe plastry na nos? Jeśli nie to może jakieś inne?

Pozdrawiam!

Paulina


Denko na biedaka - wrzesień

Denko na biedaka - wrzesień

Cześć kochani!

Dziś z denkiem do Was zaglądam. We wrześniu szło mi to jak krew z nosa... znów mam trochę nowości do testowania, a co za tym idzie pootwieranych kosmetyków. 
Zużyć mało, więc jest biednie, dużo czytania i oglądania nie będzie ale obiecuje, że w październiku będzie tego więcej ;)



Na zdjęciu zbrakło płatków kosmetycznych Carea oraz jednego opakowania płatków na nos Purederm, gdyż wylądowały w koszu.



Palmolive Naturals - żel pod prysznic, czarna orchidea. Bardzo fajny kosmetyk, nie dość, że gęsta konsystencja, fajny fioletowy kolor, to zapach przepiękny. Jeśli jeszcze gdzieś na niego trafię, to bez zastanowienia wyląduje u mnie w koszyku.


Kosmetyki naturalne marki Esent o których pisałam tu KLIK. Na zdjęciu Hydrolat z róży damaceńskiej który dodawałam do kąpieli w wannie oraz Kolagen z elastyną, który bardzo polubiłam i z pewnością jeszcze po niego sięgnę. 


Le Petit Marseillais - odżywczy krem do rąk. Jest to jeden z nielicznych kremów do rąk które naprawdę polubiłam. Ten mimo swojej ceny jest wart kupienia, jak dla mnie same plusy i piękny zapach. Więcej o nim przeczytacie sobie tu KLIK.


Purederm - plastry na nos oczyszczające pory. Testując pierwsze opakowanie oczywiście udało mi się je wyrzucić, przy drugim się ogarnęłam, żeby jednak je zbierać do denka. Produkt o którym czytałam wiele niezbyt pochlebnych opinii, dlatego zasługuje na post i podzielenie się moimi wrażeniami po wypróbowaniu. 


Antybzzz... żel łagodzący po ukąszeniach komarów. W tym roku wrzesień zdecydowanie dopisał nam z piękną pogodą, były wycieczki, pikniki, łapanie ostatnich promieni słońca. Były również komary, ba była plaga komarów o której rozpisywały się gazety. Żel ten odkryłam przypadkiem jakieś 3 lata temu i do dziś go używam. Jego starą recenzję znajdziecie tu KLIK.
Oprócz właściwości łagodzących świąd po ugryzieniu, odkryłam że łagodzi objawy poparzeń przy pracach domowych. Wiecie tu chlapnie olej, tam uszczypnie nas żelazko. Wypróbowałam go również w czasie choroby i odkryłam, że łagodzi świąd podczas ospy. Uratował sen Bąbla gdy ten miał wysypane plecy i brzuch, nie mógł spać, płakał i się czochrał. Także polecam.


Almea - mydło w kostce, arbuz. Jakiś czas temu byłam w Netto i trafiłam na mydła. Do kupna tego zachęcił mnie piękny zapach. Jednak po rozpakowaniu go w domu trochę się rozczarowałam. Gdyż kostka wyglądem przypomina te rodem z PRLu. Zapachem zachwyca, wyglądem kłuje w oczy...



Sayen - krem intensywnie nawilżający. Z tym produktem to jest ciekawa historia. Streszczając ją, potrzebowałam szybko nawilżenia na wysuszonej partii skóry, wiecie pomocy na JUŻ. Jako, że skończyły mi się kosmetyki Biodermy, a nowych nie kupiłam przypomniało mi się, że gdzieś mam jakieś fajne próbki. Wygrzebałam z ulgą te dwie saszetki i po ich rozcięciu przeżyłam rozczarowanie... Pojemność saszetki to 2ml produktu, w jednej on był, a w drugiej pusto.



Krem sam w sobie jest extra, szybko i idealnie nawilża. Cena za produkt pełnowymiarowy to 69zł za 50 ml opakowanie.

Jak widzicie moje biedne wrześniowe denko spore nie było. Znacie może któryś z kosmetyków?

Pozdrawiam!

Paulina
Gra czyli filmowy czwartek

Gra czyli filmowy czwartek

Cześć kochani!

Dziś przybywam z filmem, który mimo iż leciwy jest bardzo intrygujący. Po obejrzeniu go stwierdziłam ze smutkiem, że już nie robią takich filmów...

Gra





Gatunek: Thriller

Czas trwania: 2 godz. 8 min

Produkcja: USA

Filmweb: 7,9/10

Rok produkcji: 1997

Nicholas Van Orton, zamożny i wpływowy biznesmen obchodzi swoje 48 urodziny. Jest to dla niego trochę traumatyczny czas, gdyż jego ojciec popełnił w tym wieku samobójstwo. Jego życie jest ustabilizowane, nudne i podporządkowane pracy. Dostaje od brata (z którym nie ma najlepszych stosunków) prezent jakim jest zaproszenie do gry. Ma ona odmienić jego życie...
Z początku traktuje ten prezent z przymrużeniem oka, jednak z czasem udaje się na spotkanie, które wprowadza chaos do uporządkowanego świata. Niepowiązane ze sobą sytuacje prowadzą do tego, że przedsiębiorca jest przekonany, że ktoś z firmy która realizuję "grę" dybie na jego życie i chce przechwycić jego majątek.



Genialna gra aktorska Michaela Douglasa, ciekawa rola Penna i film trzymający w napięciu to idealne umilenie jesiennego wieczoru. 
Muszę przyznać, że w moim odczuciu film jest rewelacyjny, pod warunkiem, że przetrwacie pierwsze 10 minut. Gdy już się wciągniemy nie wiemy co jest prawdą, co kłamstwem, kto i dlaczego. Kino to mocno miesza w głowie, daje nam się trochę pobawić w detektywa i pogłówkować. Myślałam, że zakończenie będzie banalne ale nie kończy się tak, jak byśmy się tego spodziewali. 

Jeśli lubicie takie klimaty, Douglasa z lat 90, nutkę dezorientacji, kino trzymające w napięciu i trochę akcji, to z pewnością Wam się spodoba. 

Możecie obejrzeć go tu KLIK.

Dajcie znać jeśli już mieliście go okazję kiedyś oglądać.  

Pozdrawiam!

Paulina

Galaretka peelingująca od Perfecty

Galaretka peelingująca od Perfecty

Cześć kochani!

Jakiś czas temu wpadła mi w łapki nowość jaką jest dla mnie galaretka peelingująca. Więc dziś przeczytacie na jej temat.

Perfecta SPA - galaretka peelingująca do ciała, leśne jeżyny.



Producent/Marka: DAX Cosmetics/Perfecta SPA

Pojemność/Waga: 200 ml

Cena: 9,99

Kilka słów z opakowania:




Opakowanie, jak to marka ma w zwyczaju okrągłe z przyjemną dla oka szatą graficzną, zabezpieczone w środku sreberkiem.

Zawartość rzeczywiście ma konsystencję galaretki, zapach od razu przypadł mi do gustu, określiłabym go jako kwaskowaty z nutką słodyczy. Konsystencja natomiast już nie koniecznie skradła moje serce. W opakowaniu galaretka ma idealną konsystencję, pod wpływem ciepła dłoni, ta konsystencja robi się leista. Więc robi się bardziej żelowa niżeli galaretkowa. W peelingu znajdują się dość sporej wielkości drobinki (pestki jeżyny) oraz mniejsze cukrowe. 




Peeling jest raczej delikatnym zdzierakiem, cukrowe drobinki idealnie się rozpuszczają pod wpływem tarcia, a na skórze zostają tylko pestki. Szkoda, że zapach nie pozostaje na skórze na dłużej. Kosmetyk nie podrażnia, delikatnie złuszcza naskórek, nie zostawia żadnej tłustej warstwy (jak inne peelingi tej marki). Jest swojego rodzaju odprężającym umilaczem pod prysznicem.

Nie jestem przekonana czy kupię go ponownie. Mam co do niego mieszane odczucia, żadne obietnice producenta nie zostają spełnione z wyjątkiem złuszczania i zapachu.

Mieliście okazję używać kiedykolwiek peelingujących galaretek?

Pozdrawiam!

Paulina


Krem do depilacji z koenzymem Q10 od Eveline.

Krem do depilacji z koenzymem Q10 od Eveline.

Cześć kochani!

Jakiś czas temu zakupiłam w Biedronce za śmieszną cenę (1,99) kosmetyk do depilacji. Skoro cena tak niska to grzech nie kupić ;) Promocja była tak zaskakująca, że jeszcze przy kasie dopytywałam o cenę. Wiem już z czego wynikała cena i promocja ale o tym za chwilkę.

Eveline Cosmetics - krem do depilacji 6w1 z koenzymem Q10  czyli tak naprawdę

Eveline Cosmetics - krem do depilacji 9w1 z koenzymem Q10




Krem w tubce kupiony bez opakowania i bez szpatułki. Cena produktu zaskakująco niska, wynikająca z błędu na opakowaniu. Na próżno można szukać tego kosmetyku jako 6w1, gdyż na oryginalnym opakowaniu jest napisane 9w1. Opakowanie jak widzicie niczym szczególnym się nie różni oprócz kolorystyki i błędu w druku.


Kilka słów z opakowania:



Konsystencja kremu gęsta, kolor biały, a zapach, co mnie mile zaskoczyło, niedrażniący i w porównaniu do innych tego typu specyfików do zniesienia.  


Po aplikacji na nogi, zapach również mi nie przeszkadzał i co najważniejsze nie gryzł w gardło. Po odczekaniu wyznaczonego przez producenta czasu (10 minut) pozbyłam się owłosienia na nogach. Niestety nie mając szpatułki posłużyłam się plastikową kartą, która równie dobrze się spisała. Miłym zaskoczeniem było to, że po upływie tych 10 minut owłosienie schodziło bez trudu i pozbyłam się większości. Zostało dosłownie kilka włosków. 



Gdy już pozbyłam się kremu, wraz z owłosieniem. Skóra po umyciu była przyjemnie gładka, niepodrażniona tylko przyjemnie nawilżona i nieśmierdząca. Skóra moich nóg w ostatnim czasie woła o pomstę do nieba, a wszystko za sprawą uczulenia na pewien specyfik. Przez co jest sucha i potrzebuje regeneracji. Więc jak dla mnie krem ma same plusy, bo jeszcze na tak dobry kosmetyk do depilacji nie trafiłam. Jedyny minus jaki zauważyłam, to niestety ale nie jest on wydajny, starczy na 3 góra 4 aplikacje.

Miałyście już okazję wypróbować ten krem do depilacji?

Pozdrawiam!

Paulina

Obserwatorzy

Copyright © 2014 Z miłości do.... lifestyle , Blogger