Cześć kochani!
Do dzisiejszego postu zainspirowały mnie odwiedziny w szkole, a raczej pewna sytuacja. Jak wiecie jestem Matką dwójki chłopców, Pierworodnego mającego 5 lat i 10 miesięcy oraz 10 miesięcznego Bąbla. Pierworodny poszedł do szkoły nowym systemem edukacji, jako dziecko nie uczęszczając do przedszkola wystartował do szkolnej zerówko nie mając jeszcze ukończonych 5 lat, no ale rocznik przecież musi się zgadzać ;)
Mimo moich obaw o niego (wiecie jest typem spokojnym, mniejszy niż jego rówieśnicy, a najszczuplejsze spodnie spadają mu z tyłka) dał radę, ogarnął się dość szybko, na nawet wydoroślał.
Radzi sobie nadzwyczaj dobrze, wyraża chęć do nauki, którą ja wykorzystuje.
No ale wróćmy do sytuacji w szkole...
Czekam sobie z Bąblem na Pierworodnego, widzę jak zszedł do szatni, ubiera się i nagle przybiega i oznajmia że musi skorzystać z toalety. Stwierdziłam więc że wychodząc ze szkoły skorzysta z tej przy wejściu. Tak więc ruszyliśmy we wspomnianym wcześniej kierunku. Dziecię poszło, ja zostałam, na korytarzu stoją matki czekające na swoje dzieci które poszły skorzystać z WC. Minęło kilka minut i wybiega On, a zaraz za nim dziewczynka na oko 9 letnia. Pytam syna czy umył ręce, ot to dla mnie logiczne pytanie, na co matka stojąca z boku zadaje pytanie swojej córce czy wytarła dobrze KUCIAPKĘ.
Co to jest ów KUCIAPKA wnikać nie chcę, spojrzałam tylko na stojąca po mojej lewej stronie matkę, a ta właśnie pomagała swojemu synowi włożyć poprawnie tshirt w spodnie, ku jego nie zadowoleniu. Normalnie zrobiło mi się żal tych dzieci, bo rodzice zwyczajnie w świecie robią im krzywdę. Błagam nie traktujcie swoich dzieci jak debili, nie róbcie im obciachu!
Myślicie, że im pomagacie, a tak naprawdę wyrządzacie im krzywdę. Nie jestem Matką idealną ale nie wyręczam swojego syna w obowiązkach, moje dziecko jest na tyle duże żeby większość czynności wykonać samemu. Jeśli czegoś nie umie jestem od pokazania mu co i jak, a nie robienia za niego.
Potem rodzice się dziwią że wychowali kaleki, które nie radzą sobie w życiu i są od nich uzależnione chociażby finansowo. Bo po co dorosłe już dziecko ma iść do pracy mając lat 20, jak matka z ojcem kasę dadzą. Dziecko to człowiek tylko trochę mniejszy. Jeśli już ogarnie i stwierdzi że chce sam, dajmy mu zrobić to samemu. Może to potrwa trochę dłużej, może nie wyjdzie idealnie ale duma dziecka z wykonania danej czynności samemu będzie ogromna.
Za kilka czy kilkanaście lat wasze dzieci Wam podziękują za wychowanie i pamiętajcie, że nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu...
Pozdrawiam!
Paulina