Zabić wspomnienia czyli filmowy czwartek

Zabić wspomnienia czyli filmowy czwartek

Dziś polecimy z dramatem, gdyż rzadko takie goszczą w filmowe czwartki, a mają swoich zwolenników. 

Zabić wspomnienia


Gatunek: Dramat 

Czas trwania: 2 godz. 4 min

Produkcja: USA

Filmweb: 7,5/10

Rok produkcji: 2007

Charlie to specyficzny mężczyzna. Przemierza ulice Nowego Jorku ze słuchawkami na uszach, zamyślony, przebywający gdzieś w swoim świecie. Pewnego dnia spotyka kolegę ze studiów którego początkowo nie kojarzy. Z czasem ich spotkania zaczynają być częstsze, przyjaźń zaczyna odżywać i umacniać się. Oboje przeżywają swoje dramaty i mimo początkowego dystansu i niezrozumienia potrzebują siebie nawzajem. 



Powiem Wam, że nie wyobrażałam sobie Sandlera w dramacie, jednak jest tak dobrym aktorem, że dał sobie doskonale radę. Rzadko kiedy oglądam dramaty i ciężko jest mi się wczuć w ten klimat. Dlatego film trochę mnie nużył. Polecam go jednak całym sercem, bo jest naprawdę dobry i warty poświęcenia mu odrobiny uwagi. Tam kryje się głębszy dramat, dramat dwóch mężczyzn. Jeden ma problemy rodzinne, a drugi nie umie poradzić sobie w żałobie po stracie rodziny.

Bez limitów i rejestracji znajdziecie go tu KLIK.

Pozdrawiam!

Paulina

9 zalet małego mieszkania.

9 zalet małego mieszkania.

Wczoraj podczas sprzątania wpadłam na pomysł by napisać post o zaletach małego mieszkania. Moje nie jest aż takie małe, bo ma trochę ponad 47 m2, jednak dla naszej czwórki ta przestrzeń jest za mała. Pocieszam się faktem, że wiele osób mieszka w mniejszych mieszkaniach i podziwiam ich za kreatywność jeśli chodzi o pomieszczenie się  z rzeczami. Sama kiedyś wynajmowałam 20 metrową kawalerkę w której była łazienka, aneks kuchenny na przedpokoju i miło wspominam ten czas. Jednak jest spora różnica gdy w takim mieszkaniu mieszka jedna, góra dwie osoby,  a niżeli czwórka. 



Człowiek to takie dziwne stworzenie, które skupia się na wadach, bardziej niż na zaletach. Im mamy więcej, tym pragniemy więcej. Nie zapominajmy jednak o bardzo fajnym powiedzeniu: "Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma" i póki co tego się trzymam.

Zalety małego mieszkania:

1. To przede wszystkim mała powierzchnia, a co za tym idzie mało sprzątania. Bo szybciej ogarniemy się z odkurzaniem czy myciem podłóg w takim 47 metrowym mieszkaniu, niż w tym które ma 120 metrów.

2. Kreatywność - mieszkając w małych mieszkaniach musimy sobie radzić, a to pobudza naszą kreatywność. Ciągle myślimy co, gdzie, jak upchać, schować. Jak ustawić meble by zwiększyć powierzchnię czy też gdzie wcisnąć dodatkowy regał. Wymyślamy schowki, kupujemy gadżety by żyło nam się lepiej i więcej rzeczy mieściło w tym naszym małym metrażu. Ja sama dwa razy do roku robię przemeblowanie. W grudniu by zmieścić choinkę oraz na wiosnę by nie upiec się latem w salonie na kanapie, a później wszystko wraca na swoje miejsce.  

3. Taniość czyli małe koszty utrzymania. Obiło mi się o uszy, że małe mieszkania są tańsze w utrzymaniu. Oczywiście jeśli płacimy za nie od metra to absolutnie się zgadzam. Mniejsza jest też powierzchnia którą musimy ogrzać, czy też mniej światła potrzebujemy. Po za tym taniej wynosi wynajem/kupno kawalerki niżeli trzypokojowego mieszkania. 

4. Mniejszy bałagan ( i tu dopisek, że nie liczy się to gdy macie dzieci). Ale to prawda na mniejszym mieszkaniu jest mniejszy bałagan i znów wracamy do punktu 1, bo szybciej można go sprzątnąć. Po za tym nie zagracamy się i szanujemy miejsce, którego i tak mamy niewiele. 

5. Komunikacja. Hmm... prosty przykład, gdy dziecko krzyczy z łazienki, że skoczył się papier toaletowy. W małym mieszkaniu usłyszycie to od razu, w 120 metrowym niekoniecznie. Pomyślcie teraz, że lecicie ze składzika, który się znajduje na parterze do wc, które jest na piętrze z zapasem papieru, którego zapomnieliście dołożyć. Na samą myśl bolą mnie nogi ;)

6. Zaciśnianie więzi. Gdy się mieszka na kupie, bądź w małym mieszkaniu nasze więzi są tak ciasne, że nawet nie ma ich jak poluzować. Bo zwyczajnie nie ma miejsca ;)
Obraża się człowiek krócej, bo jak tu się dąsać gdy zaraz obok siebie usiądziemy do stołu czy też na kanapie by obejrzeć film. 

 7. Funkcjonalność. W małym mieszkaniu wszystko mamy pod ręką, nie trzeba się nachodzić. Pokoje są blisko łazienki, a kuchnia w centrum. Urządzamy mieszkanie bardziej świadomie, tak by ze wszystkim się pomieścić. 
Moja kuchnia jest tak mała, że gdy stoję na środku wszystko mam pod ręką, wystarczy się obrócić dookoła. Gdy mamy gości na noc, przesuwamy stół pod meble by rozłożyć kanapę. Wszystko zostało tak przemyślane by się zmieścić. 

8. Oszczędność. Czyli mój ulubiony temat. Małe mieszkanie ma to do siebie, że ograniczamy nasze wydatki, a zakupy są bardziej przemyślane. Nowy, wymarzony fotel, który kosztuje około 800 zł, po co? Przecież i tak się nie zmieści ;)
Dzięki małemu metrażowi mamy mniej zachcianek. Osobiście dokonuję bardziej przemyślanych zakupów książek 
i butów, bo miejsca już brak i nie wcisnę dodatkowego regału czy też szafki na buty. 

9. Bezpieczeństwo. W małym domu jest przytulniej, bezpieczniej, wszystko i wszystkich mamy na oku. Zawsze ;) 

Pozdrawiam!

Paulina 
Morderstwo w Orient Expressie czyli filmowy czwartek

Morderstwo w Orient Expressie czyli filmowy czwartek

Dziś kino dla fanów kryminałów i Aghaty Christie. Mało jest filmów których nie mogę się doczekać, a ten był jednym z nich...

Morderstwo w Orient Expressie


Gatunek: Kryminał

Czas trwania: 1 godz. 54 min

Produkcja: Francja, Kanada, Nowa Zelandia, USA, Wielka Brytania, Malta

Filmweb: 6,6/10

Rok produkcji: 2017 


Ekranizacja jednej z powieści Agathy Christie. W luksusowym pociągu zostaje zasztyletowany biznesmen obracający dziełami sztuki, a raczej ich podróbami. Znany wszystkim podróżującym jako pan Ratchett. Hercules Poirot mimo iż jest na urlopie, postanawia rozwiązać zagadkę morderstwa i tym samym pomóc przyjacielowi, który jest dyrektorem pociągu. Najlepszy detektyw na świecie staje przed wyzwaniem jakim jest znalezienie mordercy pośród 13 osób znajdujących się w przedziale. 



Kolejny film na który się napaliłam, mimo iż jest to dobre kino, z dobrą obsadą aktorską to denerwowały mnie w nim niektóre rzeczy. Sama fabuła jest dobra, ekranizacja dość wierna książce. Świetny klimat filmu, jak również scenografia i stroje. Jednak aktor który zagrał detektywa strasznie mi nie pasował. Przywykłam do wizerunku Poirota z serialu, który był małym, łysym belgiem z czarnymi wąsami granym Davida Sucheta. Maniery, mimo iż nienaganne i specyficzne, to cechy charakteru detektywa zostały w filmie wyolbrzymione i przerysowane. Zabrakło mi charakterystycznej dla niego ironii, ogólnie filmowa postać nabrała komicznego wyrazu. Czytelnicy kryminałów Christie oraz osób lubiących serial "Poirot" będą nico zirytowani. Tak jak ja. 
Liczyłam (jak zawsze zresztą) na super grę aktorską mojego ulubieńca Deepa, jednak mimo dobrej gry aktorskiej rólkę miał krótką, więc czuję niedosyt. Ciekawie zagrała Penelope Cruz, choć postać grała irytującą. 
Jak dla mnie film jest poprawny i zabrakło tego czegoś. 


Film bez limitów i rejestracji znajdziecie tu KLIK

Pozdrawiam!

Paulina
Dom wygranych czyli filmowy czwartek

Dom wygranych czyli filmowy czwartek

Dziś komedia z rozmachem, w amerykańskim stylu.

Dom wygranych


Gatunek: Komedia

Czas trwania: 1 godz. 28 min

Produkcja: USA

Filmweb: 5,6/10

Rok produkcji: 2017 

Kate i Scott tracą pieniądze które przeznaczyli na studia dla swojej córki Alex. Podejmują wiele nieudanych prób ich odzyskania, jednak każdy ich plan spala na panewce. Postanawiają wraz z dziwnym przyjacielem Frankiem założyć u niego w domu nielegalne kasyno. Zarobione pieniądze chcą przeznaczyć na studia dla pierworodnej.


Jest to film w stylu tych głupkowatych, z dziwnymi żartami, więc przeznaczony do obejrzenia na tak zwany raz. Powiem Wam, że fabuła zapada jednak w pamięć. Jeśli lubicie Willa Farella, macie ochotę na głupkowatą komedię i chcecie się trochę odmóżdżyć, to polecam. 
Film przypadł mi do gustu zdecydowanie bardziej niż komedia "Co ty wiesz o swoim dziadku", która wielu osobą się podobała, a mnie zwyczajnie zniesmaczyła ilością przekleństw. 


Film bez limitów i rejestracji znajdziecie tu KLIK.

Pozdrawiam!

Paulina
Niedzielne pączki

Niedzielne pączki

Dziś przybywam do Was z obiecanym przepisem na pączki. Jako laik w pieczeniu muszę nieskromnie przyznać, że wyszły super!



Ciasto:

750 g mąki 
4 i 1/2 łyżki cukru
0,5 łyżki soli
2 jajka
75 g masła
250 ml mleka (ja dałam 350 - pod koniec wyrabiania dolałam ok 100 ml bo masa była za sucha)
20 g drożdży (w kostce)

Do dużej miski wsypałam całą mąkę, wykopałam z jednej strony dziurę, pokruszyłam drożdże i zalałam letnim mlekiem i dodałam 1 i 1/2 łyżki cukru. Zasypałam trochę mąką robiąc w ten sposób rozczyn. Pozostawiłam do wyrośnięcia na 20 minut przykrywając szmatką. Po drugiej stronie miski dałam 2 jajka i resztę cukru (3 łyżki). Podczas wyrabiania ciasta dodałam roztopione, letnie już masło. Ważne żeby nie było za ciepłe. Po wyrobieniu ciasta przez ok 10 minut odstawiłam je przykrywając szmatką do wyrośnięcia na 40 minut. Musi zwiększyć ono swoją objętość dwukrotnie. Po wyrośnięciu ponownie przerobiłam (konsystencja ciasta będzie bardziej gładka). Po przerobieniu rozważyłam równe porcje po 52 i 53 gramy. Wg przepisu powinny być 52 gramy. Później formowałam w dłoniach w miarę możliwości gładkie kulki. Wyszło ich 24 i jedna maleńka. Uformowane kulki odstawić na 40 minut do wyrośnięcia przykrywając szmatką.

Smażenie:

Do wysokiej patelni/garnka wlać 2 litry oleju, takiego na którym zawsze smażycie. Gdy olej już będzie gorący zmniejszyć gaz na mały lub jeśli wolicie zmienić palnik na mniejszy. Wkładać powoli pączki na tłuszcz. Ja wkładałam po 5 sztuk. Żeby jeszcze ładnie wyrosły przykryć pokrywką dopóki dół nie będzie wysmażony. Później pokrywkę ściągnąć i drugą stronę smażyć normalnie. Na początek sprawdzałam wykałaczką czy już pączki są dopieczone. Później robiłam to na oko. 
Ogólna temperatura smażenia pączków powinna wynosić 170 stopni.

Tak usmażone, ciepłe pączki nadziewałam szprycą z dżemem truskawkowym. Jednak następnym razem użyję marmolady, bo truskawki zapychały mi dyszę i musiałam szprycę rozkręcać. Nadziewać pączki od boku, jeden mnie zirytował i zrobiłam mu dziurę na środku.

Na koniec posypać cukrem pudrem lub zrobić lukier (według uznania).




Smacznego ;)

Paulina


 Dlaczego on? czyli filmowy czwartek

Dlaczego on? czyli filmowy czwartek

Początek miesiąca to nowa energia, a co za tym idzie mam dla Was film "z jajem". 

Dlaczego on?


Gatunek: Komedia

Czas trwania: 1 godz. 51 min

Produkcja: USA

Filmweb: 6,5/10

Rok produkcji: 2016 

Ned nad życie kocha swoją najstarszą córkę Stephanie i jest nieco nadopiekuńczy. Wpada na pomysł by przyjechać na święta do córki, która studiuje w Kalifornii. Planuje miło spędzić czas z rodziną i się odstresować. Okazuje się jednak, że jego najukochańsza córeczka ma chłopaka, który jest niedojrzałym milionerem. Ich spotkanie nie przebiega w atmosferze czułości. Obaj panowie uważają się za konkurencję i chcą udowodnić, który z nich jest fajniejszy.



Jest to dość zbzikowana komedia, lecą czasem strasznie dziwne aczkolwiek zabawne teksty. Nie obeszło się w niej bez zbzikowanego humoru i sytuacji, które bawią widza. 
Dlatego jeśli macie ochotę na coś "z jajem" to polecam.

Jeśli nie mieliście okazji jeszcze oglądać filmu, to bez limitów i rejestracji obejrzycie tu KLIK.

Pozdrawiam!

Paulina

Obserwatorzy

Copyright © 2014 Z miłości do.... lifestyle , Blogger