Acts of Violence czyli filmowy czwartek

Acts of Violence czyli filmowy czwartek

Dziś z całkiem nowym filmem przychodzę, który miałam okazję niedawno oglądać. Zdecydowałam się na niego ze względu na Bruce Willisa, który mimo wieku trzyma fason jeśli chodzi o dobieranie sobie ról.  Jest to jeden z jego najnowszych filmów, za jakiś czas wrzucę jeszcze jeden który jest warty polecenia. 


Acts of Violence (Akt przemocy)


Gatunek: Dramat, akcja

Czas trwania: 1 godz. 26 min

Produkcja: Kanada

Filmweb: 5,3★/10★

Rok produkcji: 2018 

Detektyw James Avery zasiedział się trochę w obyczajówce, pod jego nosem dochodzi do porwań dziewczyn i sutenerstwa. Jedną z takich porwanych jest Mia, przyszła narzeczona, uprowadzona wprost z wieczoru panieńskiego. Jej wybranek Roman wraz z braćmi, byłymi żołnierzami postanawiają znaleźć dziewczynę i ją odbić. 




Trochę się zawiodłam, że Bruce nie gra głównej roli tylko jakąś namiastkę, w akcji nie uczestniczy, a mimo to film jest dobry i godny uwagi. 
Film od pierwszych minut wciąga. Akcja jest ciekawa, dość poukładana w logiczną całość i mimo iż film momentami jest przewidywalny, to mamy jednak kilka elementów które zaskoczą widza. Lubię kino akcji, a tej w filmie nie brakuje. 
Dlatego polecam na te długie, jeszcze jesienne wieczory. 

Link do filmu znajdziecie tu KLIK (musicie tylko zachować cierpliwość, bo zanim załączy się film wyskoczy kilka erotycznych reklam). Jak znajdę mniej irytujący link to zamienię. 

Pozdrawiam!

Paulina
Bezmózgie zombie czyli bez internetu jak bez ręki.

Bezmózgie zombie czyli bez internetu jak bez ręki.

Internet to fajna sprawa, wie o tym każdy niezależnie od wieku. Można przeczytać wiadomości, pogadać na fejsie ze znajomymi lub zajrzeć co tam słychać na ulubionych stronach. Można dowiedzieć się fajnych rzeczy od podstaw historii i dat, po znalezienie fajnego przepisu czy instrukcji obsługi jak coś zrobić. 
Internet to kopalnia pomysłów ale również bzdur. Bo kto z nas nie lubi czasem zajrzeć na demotywatory czy strony z memami ;) 
Pamiętam czasy gdy nie było internetu oraz te trochę późniejsze gdy korzystanie z niego było bardzo drogie i gdy się z nim łączyłam nikt nie mógł się dodzwonić na telefon domowy. To były czasy. Teraz możemy z niego korzystać nawet w zegarku, no i towarzyszy nam na każdym kroku. 
W dzisiejszych czasach nie służy tylko do nauki, rozrywki, robienia zakupów czy pracy. On za nas myśli. Oczywiście nie za wszystkich ale mam wrażenie że za 70 % populacji. 
Z ludzi zrobiliśmy się bezmózgimi zombiakami. 




Internet forami stoi, facebook zresztą też. Kiedyś (przed wynalezieniem facebooka) sama na jednym z nich się udzielałam i poznałam wiele fajnych babek z którymi po dzisiejszy dzień mam kontakt. Wtedy rozmawiało się o dzieciach, kto co robi, co gotuje itd. Teraz fora wyglądają zgoła inaczej. 
To bardziej porady prawne, grupy kulinarne, książkowe, tematyczne, skupiają się one również lokalnie. Na tych lokalnych jest ciekawie, bo można się pośmiać, coś sprzedać czy kupić, czasem tylko trafią się pytania od czapy ale ludzie służą dobrymi radami jak z rękawa. 
Sama kiedyś na pilne musiałam z grupy skorzystać, miałam nóż na gardle i napieprzał mnie ząb. Trafiło się to w sobotę, mówię Wam masakra... i szukałam wtedy jakiegoś dentysty, który mnie przyjmie. W końcu internet to kopalnia wiedzy, a najszybciej o informacje właśnie na takich forach. 

Fora mamuśkowe omijam z daleka. Wiecie te wszystkie madki lepsze jedna od drugiej... bo cesarskie cięcie jest złe, to nie poród tylko wydobycie, bo karmienie butlą też jest tragedią, a dziecko mając pół roku najlepiej żeby srało na nocnik.. O zgrozo! Te wszystkie kupki, papki, matki bliskości, matki odległości, matki olewające, matki jęczące, matki pocieszające... Nie na moje nerwy takie akcje. 

W internecie są rzeczy, które się filozofom nie śniły. Oj tak!

Bo o ile mogę zrozumieć pytanie co zrobić na obiad, gdzie kupić to czy tamto, info o promocjach, pytanie o farbę do ścian czy inne bzdury, to włos na głowie mi się jeży gdy matka wrzuca zdjęcie tyłka swojego dziecko z wysypką i pyta co to może być za choroba. 
Więc nie dziwią mnie fanpage typu "Beka z mamusiek na forach" i inne takie.


Na forach facebookowych odnośnie dekoracji wnętrz też jestem i powiem Wam, że są one dużą inspiracją. Na grupach budowlanych też się udzielam. O ile nie przeszkadza mi milionowe pytanie jaki kolor dachu wybrać czy okna (wiadomo, że antracyt, który ma 80% budujących dom w tym roku :P ) to już wrzucanie projektu domu i pytanie co byście tu zmienili już działa mi na nerwy i mam ochotę strzelać do takich. 
Tak, ludzie zadają takie pytania. 
Moim zdaniem pytania bez sensu, bo kto tam mieszka, ludzie czy osoba pytająca? No i wtedy zaczyna się lawina odpowiedzi i każdy pisze co by tu podług siebie zmienił. 

Na tych wnętrzarskich też są przeboje. Ktoś wrzuca fote kuchni i się chwali, bo to jego wymarzona, tymi spracowanymi rencami zrobiona i wtedy zaczyna się jazda.
- wszystko białe,
- wszystko katalogowe
- daj inne firanki,
- to do tego nie pasuje,
- ja bym dała inny zlew.

Japierd*le, jakby tam ci wszyscy ludzie komentujący mieszkali... 

Czasem mam wrażenie, że udzielają się totalne bezmózgi. Kobieta jedna z drugą dzieło swojego życia zrobiła, a te muszą się dopieprzyć, bo chyba by nie przeżyły.

Więc nie dość, że nasze społeczeństwo zrobiło się totalnie odmóżdżone, nie daje sobie rady w życiu i pyta o rzeczy które może powinno wiedzieć ale czuć chociaż serduchem (jak w wypadku tego projektu mieszkania), to jeszcze zrobiło się totalnie francowate. Chamskie, wredne i byle tylko szpilkę wbić. 

Przykre ale prawdziwe...

Podzielcie się swoimi wrażeniami z różnego rodzaju grup, bo pewnie jakieś macie.

Pozdrawiam!

Paulina

Charlie St. Cloud czyli filmowy czwartek

Charlie St. Cloud czyli filmowy czwartek

Dziś kino specyficzne, bo dramatyczne, więc ci którzy nie gustują w takich klimatach będą niepocieszeni. 

Charlie St. Cloud


Gatunek: Fantasy, Melodramat 

Czas trwania: 1 godz. 49 min

Produkcja: Kanada, USA

Filmweb: 7,1/10★

Rok produkcji: 2010 

Charlie St. Cloud to dobrze zapowiadający się młody żeglarz, jest pogrążony w żalu po stracie młodszego brata. Tak bardzo przeżywa jego stratę, że porzuca dotychczasowe życie i zatrudnia się na cmentarzu jako grabarz. Jego życie zmienia się w walkę ze wspomnieniami. 



Nie pałam sympatią do Zaca Efrona, a ten film tak mnie wciągnął, że skupiłam się na ciekawej i niebanalnej fabule. 
Jest to kino pełne emocji, tych smutniejszych z którymi przyjdzie się kiedyś każdemu z nas zmierzyć. Znajdziemy w nim "magię" i ciekawie pokazaną historię. Końcówka totalnie Was zaskoczy, jednak nie będziecie po nim myśleli nad sensem egzystencji, bo jest to film bazujący na więziach emocjonalnych. Gdzieś tam w tle przeplata się jeszcze romantyczna historia, która w niczym nie psuje ani też nie wspomaga klimatu opowieści.

Muszę wspomnieć, że jest to film nakręcony na podstawie powieści o tym samym tytule, którego autorem jest Ben Sherwood. Wiadomo, że książki są milion razy lepsze od filmów, więc jeśli film przypadnie komuś do gustu to może skusi się na książkę. 

Bez limitów i rejestracji film znajdziecie tu KLIK

Pozdrawiam!

Paulina
Ghostland czyli filmowyczwartek

Ghostland czyli filmowyczwartek

Dziś na tapecie mocne, a nawet bardzo mocne kino. Według filmwebu zaliczony został do horroru dla mnie jest to okrutny dramat psychologiczny z elementami gore. 

Ghostland


Gatunek: Horror

Czas trwania: 1 godz. 31 min

Produkcja: Francja,Kanada

Filmweb: 6,6/10

Rok produkcji: 2018

Matka wraz z dwoma nastoletnimi córkami Beth i Verą przeprowadza się do odziedziczonego na przedmieściach domu po ciotce. Mieszkanie pełne jest przerażających starych lalek, pokryte kurzem i okropnie zagracone. Pech chciał, że tego wieczoru kiedy kobiety się wprowadzają zostają brutalnie napadnięte... 


Film zaczyna się po pierwszych kilku minutach i wciąga widza, później następuje tak zwany powrót do rzeczywistości, po którym ja byłam zaszokowana. Fabuła filmu jest ciekawa, gra aktorska młodych dziewczyn świetna, mimo iż dramatyczna. 
W filmie ścierają się dwa światy ten rzeczywisty i okrutny oraz ten wyimaginowany i bezpieczny, które w doskonały sposób się przeplatają. Gdy orientujemy się co w końcu jest prawdą, a co jawą akcja nabiera tępa. Gdy mamy nadzieję, na happy end film pędzi dalej i następują kolejne zwroty akcji. 
Ogromy plus dla reżysera jest to kolejny jego świetny film, a kino to ciągle trzyma w napięciu i zmusza nas na końcu do refleksji... 
Jeśli spodziewacie się na filmie duchów i straszydeł, to niestety się zawiedziecie, jeśli szukacie horroru innego niż wszystkie, to zdecydowanie polecam.
Kino to obnaża jak sadystyczny może być człowiek.
Bez limitów i rejestracji film obejrzycie tu KLIK.

Odezwijcie się po seansie, bo jestem ciekawa Waszych wrażeń.

Pozdrawiam!

Paulina

Obserwatorzy

Copyright © 2014 Z miłości do.... lifestyle , Blogger