Listopadowe denko

Listopadowe denko

Cześć kochani!

Dziś przybywam do Was ze swoimi zużyciami. Wydaje mi się, że trochę się uzbierało tych opakować. Jednak w szafce wbrew pozorom nie zrobiło się luźniej... Dziwne to jakieś ;)


Ilość robi wrażenie, jednak po rozparcelowaniu tego okazało się, że to tylko tak pokaźnie wygląda.


1. Bambino - krem ochronny z tlenkiem cynku. Niestety data jego przydatności minęła więc wylądował w zużyciach. Jak dla mnie fajny krem gdy na dworze mróz. Idealny dla całej rodziny. Używam go sukcesywnie od siedmiu lat w okresie jesienno-zmowym. Pisałam o nim jakiś czas temu tu KLIK.

2. Bambino - krem pielęgnacyjny z pantenolem. Jego data również okazała się minąć. Używałam go w sytuacjach awaryjnych gdy skóra potrzebowała nawilżenia i ukojenia. Ma fajną lekką konsystencję, szybko się wchłania. Nadaje się np po wylegiwaniu latem na słońcu.


3. Le Petit Marcseillais - żel pod prysznic, słodkie mleczko migdałowe. Jest to kolejny żel który uwiódł mnie swoim zapachem. Mimo iż zapach nie utrzymuje się długo, to jego konsystencja, zapach i nawilżające właściwości przypadły mi do gustu.

4. Apart - płyn do kąpieli, aronia i jeżyna. Fajnie pachnie, przyzwoicie robi pianę w wannie jednak jest mało wydajny. Strasznie wysusza skórę i podrażnia narządy płciowe. Jest to moje pierwsze i ostatnie opakowanie tej marki.


5. Redual - antycellulit i rozstępy, żel do ciała z centellą i kofeiną. Po 3 latach znów postanowiłam po niego sięgnąć... Tu trochę schudłam, tam trochę wisiało, więc stwierdziłam że przyda się ten mój cellulit jakoś ujędrnić. Może nie było tym razem spektakularnych ubytków w centymetrach jednak skóra zrobiła się fajnie napięta, jędrna i wygładzona. Więcej o nim poczytacie tu KLIK.

6. ReNu - płyn do soczewek. Postanowiłam go dołączyć do denka. Może Was zainteresuje, planuję napisać o nim post ale to już w przyszłym roku. Jak dla mnie jest to numer 1.


7. Farmona - Tutti-frutti. Krem do rąk i paznokci, kiwi & karmbola. Jak widzicie opakowanie trochę przeszło. Podróżowało ze mną na wakacje, walało się w torebce, nawet Bąbel je dopadł i trochę podjadł. Pięknie pachnie, jest mega tłusty, pozostawia film na skórze, jednak świetnie się sprawdza gdy dłonie potrzebują reanimacji. Miałam go dość długo ale nie wiem czy jest wydajny, bo stosowałam go rzadko. Jak nadeszły chłodniejsze dni, to się przeprosiliśmy i wrócił do łask.

8. Kamill - Aloe Vera - krem do rąk i paznokci. Z nim poszło mi szybko. W okresie jesienno-zimowym kremy do rąk idą u mnie jak woda. Na chwilę obecną mam otwartych 5 sztuk i smaruje sobie dłonie w wolnej chwili. Więcej na jego temat poczytacie tu KLIK.


9. Bath Bombs, fizzing. Kule do kąpieli. Zakupione w biedronce jakiś czas temu, używam ich od święta, tak by poprawić sobie humor w wannie. Najważniejsze, że krzywdy nie robią, nie uczulają, nie podrażniają i nie wysuszają skóry. 

10. Wellaton - farba do włosów, średni popielaty blond - 7/1. Mam do niej sentyment, bo żadna firma nie ma średniego popielatego blondu. Ubolewam więc nad tym, bo obiecałam sobie, że tej wrednej marki już nie kupię... Więc jeśli znacie markę o kolorze ŚREDNI, POPIELATY to dajcie namiary.  Dobrze kryje, nie zmienia koloru, jednak mam do marki żal, że średni blond farbuje włosy na czarno! 

11. Wellaton, odżywka do włosów. Załączona jest do opakowania. Nakładamy ją zaraz po spłukaniu farby. Jest świetna! Wygładza włosy, pięknie pachnie, nawilża. Szkoda, że nie jest dostępna w sprzedaży osobno.


12. Luksja Cremy - mydło w kostce. Tak poszły 3 sztuki w ciągu miesiąca. Nie pytajcie ;)


13. Bebeauty płatki kosmetyczne. Moje najulubieńsze płatki z bierdronki, zaraz po nich są te Carea czy jakoś tak. Te się nie rozwarstwiają, więc polecam.

14. Olejek jojoba - 100% organic. Bardzo fajny produkt, wystarczył na długo. Odkąd zaczęłam używać naturalnych olejków stan mojej suchej skóry i alergii jaką wywołał kosmetyk X uległ 100% poprawie. O olejku poczytacie tu KLIK.

15. YODEMA - Nation Woman - perfumy. Taka mała perfumetka, gdzie mi się zapodziała, została znaleziona i wykorzystana. Marka ma fajne jakościowo perfumy, bo na ubraniach utrzymują się kilka dni. 

16. Purederm, Botanical Choice - plastry na nos. Wydaje mi się, że to chyba ostatnie opakowanie z 6 sztuk, które znajdowało się w pudełku. Jak dla mnie te plasterki mają same zalety, wystarczy tylko dobrze zmoczyć. Ich recenzję znajdziecie tu KLIK.

17. Eveline Cosmetisc - korektor pod oczy. Lubię go i to bardzo, nie maluję się na co dzień, jednak jestem szczęśliwą posiadaczką najków pod oczami i je zwyczajnie zakrywam :P 
Kiedyś wszyscy wmawiali mi, że taki mój urok, zganiali na hemoglobinę, teraz jednak wiem że to choroba nerek... Wracając do korektora, to jest wydajny, fajnie kryje, znalazłam kolor dla bladolicych. Nie roluje się pod oczami i jest wydajny. Może kiedyś skuszę się by go zrecenzować.

18. BeBe - pomadka. Bardzo lubię takie bezzapachowe, bezbarwne pomadki. Zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym. Starczyła mi na 3 miesiące, a używałam jej od września. Może nie nawilża jakoś spektakularnie ale chroni przed wysuszeniem, wiatrem i mrozem.

To by było na tyle, udało mi się szczęśliwie przebrnąć przez zużycia.

Mieliście coś z mojego denka?

Pozdrawiam!

Paulina

Obserwatorzy

Copyright © 2014 Z miłości do.... lifestyle , Blogger