Pierwsza w tym roku nominacja do Liebster Blog Awards

Pierwsza w tym roku nominacja do Liebster Blog Awards

Cześć kochani!

Po raz pierwszy w tym roku zostałam nominowana do Liebster Blog Award. Jeśli nie wiecie co to jest już Wam szybko tłumaczę.
To wyjątkowa nominacja przyznawana blogerom, przez blogerów, takie wyróżnienie. Dzięki niemu możemy podzielić się ciekawymi linkami z czytelnikami i docenić pracę innych blogerów. Dziękuję bardzo za te wyróżnienie Natalii z bloga Kakaludek  


Krótko o zasadach:

Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz je o tym, np. na FB, blogu) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie możesz nominować bloga, który Cię nominował

Moje odpowiedzi na 11 pytań.

1. Jaki jest Twój ulubiony kolor?

Mam ich kilka i nie umiem się zdecydować który lubię bardziej. Należą do nich niebieski, zielony, czerwony i czarny.

2. Kto Cię inspiruje, jest dla Ciebie wzorem?

Znów jest to kilka osób ;) Jestem taka niezdecydowana... jednak każda z tych osób, które są dla mnie wzorem cenię, podziwiam i jest w nich coś co mi imponuje. Tak się złożyło, że są to same kobiety: Kleopatra, Jacqueline Bouvier (Kennedy, Onassis), Beata Tyszkiewicz oraz Dita Von Tees.

3. W jaki sposób najlepiej wypoczywasz?

Najlepiej wypoczywa mi się w domu, na kanapie czytając książkę lub w wannie. Również z książką.

4. Co jest Twoim “comfort food” –  jedzeniem poprawiającym nastrój?

O matko! Są to niezmiennie od lat lody straciatella.

5. Jaki był Twój ulubiony przedmiot w szkole?

Znów jest ich kilka jednym z nich była historia, potem biologia i na końcu geografia. 

6. Która książka z podstawówki była Twoją ulubioną?

Lubiłam bardzo Tajemniczy Ogród

7. Co było Twoim przysmakiem dzieciństwa?

Jejku! Nie pamiętam, wiem, że nie lubiłam budyniu i tak mi zostało ale przysmak jakoś nie specjalnie utknął mi w pamięci. Może dlatego, że lubiłam dużo rzeczy.

8. Jak wygląda Twój przepis na idealny wieczór?

Nigdy się nad tym jakoś specjalnie nie zastanawiałam. Jednak muszę stwierdzić, że idealny wieczór jest wtedy kiedy uda nam się zagonić dzieci szybciej spać. Zjeść we dwoje kolację i obejrzeć coś do końca, bez usypiania w trakcie.

9. Który film zawsze poprawia Ci humor?

Jeśli chodzi o gatunek to wiadomo, że jest to komedia. Nie mam takiego tytułu bo są filmy które mogę oglądać po stokroć i bawią mnie do łez. Jedną z takich komedii jest "Poznaj moich rodziców".

10. Czy masz książkę, po którą lubisz sięgać ponownie?

Znów odpowiedź brzmi jest to kilka książek. Uwielbiam wracać do sagi Musierowicz o rodzinie Borejków, tak samo jak do kolekcji fantasy, kryminałów czy też klasyków takich jak "Przeminęło z wiatrem". 

11. Gdybyś mogła zamieszkać w dowolnym miejscu na ziemi, to gdzie by to było?

Wybrałabym Austrię, nigdy nie byłam w górach, mają też piękne zielone tereny. Zakochałam się w tym kraju oglądając film "Sisi" z 1955 roku.



Chciałabym wyróżnić tylko i aż 11 blogów, które lubię i na które regularnie zaglądam. Choć często się nie udzielam, to czytam Was dziewczyny ;) 

1. Kobieta nieidealna
2. Malinkowy Świat
3. Like a porcelain doll
4. Porady Mamy Kasi
5. Natalia i jej świat
6. Sylwia testuje i radzi
7. Mama poleca, pisze, gotuje
8. Czasem tak jest...
9. Mów tylko szeptem
10. Świat Urody
11. Klub Kosmetyczny

Moje pytania do Was

1. Z czego czerpiesz siłę, gdy odechciewa się czasem wszystkiego? 
2. Najlepsza rzecz jaka Ci się w życiu przytrafiła?
3. Najgorszy film na jaki zdarzyło Ci się iść do kina?
4. Gdyby była możliwość cofnięcia się w czasie (obojętnie do jakiego wieku), to gdzie najchętniej byś trafiła?
5. Każdy ma słowo które namiętnie powtarza, jak brzmi Twoje?
6. Dewiza jaką kierujesz się w życiu, to?
7. Czym lubisz się objadać?
8. Książka którą czytałaś z wypiekami na twarzy?
9. Kosmetyk którego nie może zabraknąć w Twojej kosmetyczce?
10. Najgorsza randka na jakiej byłaś?
11. Co doprowadza Cię do łez? 

Mam nadzieję, że moje pytania przypadną Wam do gustu.

Pozdrawiam!

Paulina
Niedościgli Jonesowie czyli filmowy czwartek

Niedościgli Jonesowie czyli filmowy czwartek

Cześć kochani!

Skoro czwartek to pora na film. Nastawiłam się na lekką komedię, jednak jak to czasem bywa aż tak lekka ona nie jest.

Niedościgli Jonesowie 



Gatunek: Komedia, Dramat

Czas trwania: 1 godz. 33 min

Produkcja: Francja, Irlandia, USA, Wielka Brytania

Filmweb: 6,6/10

Rok produkcji: 2016

Idealna rodzina i ich idealne nastoletnie dzieci... Wprowadzają się na przedmieścia, zyskują sympatię sąsiadów. Kate jest piękną, elegancką kobietą, która doskonale się ubiera i używa najlepszych dostępnych na rynku kosmetyków. Steve biznesmen, który posiada dosłownie wszystko od wypasionych gadżetów po świetnie urządzony dom. Za ich ekskluzywnym stylem życia kryje się strategia marketingowa, której są częścią...



Powiem tak, film w sobie jest naprawdę fajny, ciekawy i niekiedy zaskakujący. Są w nim momenty zabawne, dające do myślenia ale film ma również swojego rodzaju przesłanie. Polecam go Wam, gdyż uważam, że warto go obejrzeć.

Bez rejestracji, logowania i oczywiście za darmo obejrzycie go tu KLIK. Przypominam tylko, że zanim załaduje się film wyskoczą nielubiane reklamy, które należy wyłączyć.

Mieliście już okazję go oglądać? Jeśli tak to jak Wasze wrażenia?

Pozdrawiam!

Paulina


O oszczędzaniu kilka słów czyli jak zaoszczędzić na energii elektrycznej

O oszczędzaniu kilka słów czyli jak zaoszczędzić na energii elektrycznej

Cześć kochani!

We wrześniu jeszcze nie zdążyłam napisać postu z cyklu oszczędnościowego, miesiąc dobiega końca, więc najwyższa pora. Dziś będzie o tym jak zaoszczędzić na energii elektrycznej.



Kilka zasad którymi powinniśmy się kierować w domu:

1. Kupując urządzenia AGD powinniśmy kierować się klasą energii elektrycznej i wybierać A. Fajnie jeśli to A+, A++, bądź nawet A+++. Im więcej plusów tym mniejsze zużycie energii danego urządzenia w ciągu roku (poboru prądu).

2. Lodówkę zapchaj po brzegi. Otwierając lodówkę każdorazowo dostaje się do niej ciepłe powietrze, po zamknięciu drzwiczek lodówka włącza się by odzyskać docelową temperaturę. Dlatego mając w niej dużo zapasów ciepłe powietrze ma mniej miejsca by cyrkulować, a czas ponownego ochłodzenia się jest krótszy. Przez co pracuje ona krócej.




3. Zostawianie urządzeń na stand bay'u mamy już chyba w nawyku. Niestety wszystkie urządzenia w czasie czuwania pobiera prąd. Np. taki telewizor samsung 41 cali 0,80 [W]/h (tryb pracy 130 [W]/h, różnica jest widoczna gołym okiem jednak pomnóżmy to przez ilość godzin czasu czuwania urządzenia oraz dni w roku i już wychodzi sporo. Dobrym pomysłem jest zamontowanie listwy przepięciowej (takiej z wyłącznikiem) i wyłączanie jej podczas gdy idziemy spać, bądź nie korzystamy z urządzenia. 

4. Zamiana zwykłych żarówek na LED




5. Taryfa energetyczna. Warto zorientować się jaką mamy i czy opłaca się nam mieć dwie, tzw nocną i dzienną. Na taryfie nocnej prąd jest tańszy, więc jest polecana dla osób, które mają np bojler elektryczny, bądź ogrzewanie. 

6. Czajnik bezprzewodowy zużywa sporo prądu. Jednak nalewając do niego mniej wody czyli tyle ile akurat potrzebujemy, szybciej się ona zagotuje. Przez co zużyjemy mniej prądu. 




7. Płyta indukcyjna i dobieranie wielkości garnków do wielkości pola indukcyjnego (palnika). Chodzi o to by garnek nie był za duży w stosunku do pola, gdyż nagrzewa się zdecydowanie dużej lub za mały. Większa moc pola = większe zużycie prądu. Wspomnę też o bardzo fajnych garnkach na płytę indukcyjną, które nakładamy na siebie. Uruchamiamy jeden palnik i odpalamy jeden zamiast dwóch, a gotujemy dwie rzeczy. 

8. Można zmniejszenie ilości poboru prądu po przez zmianę ustawień telewizora, np. zmienić jasność ekranu, nasycenie kolorów. Po za tym telewizor LED pożera zdecydowanie mniej prądu niż LCD. 

9. Zmieńmy nawyki, to jest podstawowy krok ku oszczędności na prądzie. Mam tu na myśli niezapalanie niepotrzebnych świateł, wyłączanie tv gdy nikt go nie ogląda itp. Wiem, że są to pierdoły ale dzięki nim można zaoszczędzić. 




Ciekawostki:

*Pomalowanie pomieszczeń na jasne kolory pozwala zmniejszyć zużycie energii gdyż wydaje się, że w pomieszczeniu jest jaśniej. Więc zamiast włączyć 3 żarówki, załączamy jedną.

*Ładowarki do urządzeń przenośnych pozostawione w gniazdkach też pobierają prąd (na szczęście już nie wszystkie). Jednak warto zorientować się w temacie.

Macie jakieś pomysły jak zaoszczędzić na energii elektrycznej?

Pozdrawiam!

Paulina


Ziaja - płyn miclearny

Ziaja - płyn miclearny

Cześć kochani!

Dziś zapraszam Was na post kosmetyczny. Będzie o marce którą lubię i jej płynie miclearnym, który niekoniecznie przypadł mi do gustu.

Ziaja, ulga - dla skóry wrażliwej, płyn miclearny, demakijaż, oczyszczenie.


Producent/Marka: Ziaja

Pojemność/Waga: 200 ml

Cena: 5,99

Sięgnęłam po kosmetyk, bo mam zaufanie do marki, a co za tym idzie namiętnie używam i z chęcią testuję te których jeszcze nie miałam. Bardzo zachęciły mnie informacje na opakowaniu, że nadaje się dla skóry wrażliwej i osób mających nadwrażliwe oczy. Po za tym brak alkoholu, parabenów i innych chemicznych składników.

Opakowanie bardzo przyjemne dla oka, z zamknięciem typu klik. Płyn bez koloru i konsystencja wody, tak jak być powinno. Na opakowaniu znajdziemy wiele informacji od składu, po zastosowanie i obietnice, jaki to produkt jest świetny.



Pierwsze odczucia po wypróbowaniu kosmetyku były niepokojące. Miałam na sobie pełny makijaż i ciężko było go zmyć. Zużyłam wiele wacików, a tusz do rzęs też ciężko schodził, mimo iż użyłam zwykłego, a nie wodoodpornego. 
Gdy udało mi się oczyścić skórę twarzy, byłam mile zaskoczona, gdyż była ona świeża i delikatna. Co najważniejsze nie kleiła się.



Produkt rozczarował mnie pod względem demakijażu, więc go nie polecam do tej czynności. Jednak dobrze się spisuje podczas oczyszczania twarzy, zdecydowanie lepiej oczyszcza ją  niż woda, nawilża i jest delikatny tak jak zapewnia producent. Na waciku widać nieczystości, które zalegały nam na skórze. Mogę go porównać do toniku, choć nie tonizuje. Nie podrażnia, nie wysusza skóry, nie jest taki zły ;)

Muszę jednak przyznać, że spodziewałam się czegoś innego, więc jestem troszkę zawiedziona. Jednak nie przekreślam go.

Mieliście okazje używać tego płynu micelarnego?

Pozdrawiam!

Paulina

Gly Masque czyli kilka słów o maseczce marki GlySkin Care, wychwalanej przez blogerki

Gly Masque czyli kilka słów o maseczce marki GlySkin Care, wychwalanej przez blogerki

Cześć kochani!

Dziś kilka słów odnośnie maski którą jakiś czas temu miałam okazję wypróbować dzięki współpracy z firmą Diagnosis.

Gly Masque - maseczka nawilżająca



Kilka słów z opakowania


Maska zamknięta w plastikowym opakowaniu z zamknięciem typu klik. Na tyle miękkim by wykorzystać produkt do końca. Prosta ale elegancka szata graficzna zachęcają do kupna i wypróbowania produktu.



Konsystencja typowa dla maseczek glinkowych, więc miałam obawy jeśli chodzi o jej stosowanie i dość długo się do niej przymierzałam. Bałam się podrażnień i wysuszenia skóry. 
Zapach bliżej nie określony choć powiem Wam, że ładny i kojarzy mi się on z winogronami. 

Po naniesieniu specyfiku na skórę twarzy i odczekaniu 10-15 minut (wg zaleceń na opakowaniu). Okazuje się, że maska zaczyna zastygać jednak nie tworzy nieprzyjemnej skorupy jaką glinki mają w zwyczaju. Po zmyciu jej, które na szczęście nie jest trudne, skóra jest przyjemnie nawilżona, a co za tym idzie miękka i napięta. 
Nie zauważyłam zmatowienia ale jestem posiadaczką tłustej cery. 


Maseczka nie jest kosmetykiem który muszę mieć w swoich zapasach ale też nie jest jakimś złym produktem. Jednak brakuje mi oczyszczenia o którym wspomina producent. Jeśli wymagacie od maski tylko i wyłącznie nawilżenia, będzie to produkt dla Was.

Jeśli intryguje ona Was na tyle żeby się skusić na ten produkt znajdziecie go tu KLIK.

Mieliście okazję używać tej maski? Jeśli nie to czego oczekujecie od maseczek.

Pozdrawiam!




Bridget Jones Baby czyli filmowy czwartek

Bridget Jones Baby czyli filmowy czwartek

Cześć kochani!

Dziś będzie o przeboju kinowym, który miałam okazję wczoraj oglądać. Jeśli macie jakąś awersje do aktorki, bądź nie lubicie perypetii filmowej Bridget raczej Was nieprzekonam.

Bridget Jones Baby



Gatunek: Komedia romantyczna

Czas trwania: 2 godz. 20 min

Produkcja: Francja, Irlandia, USA, Wielka Brytania

Filmweb: 8/10

Rok produkcji: 2016

Film jest adaptacją książki i jej trzeciej części. Pasmo kolejnych niepowodzeń ciągnie się za panną Jones niczym smród. Chociaż nie do końca gdyż uwielbia swoją pracę, ma przyjaciół, mieszkanie... 

(spoiler)

Film zaczyna się od tego, że świętuje w samotności swoje 43 urodziny.
Koleżanka z pracy wpada na pomysł by uczcić je podczas szalonego wypadu. Bridget jak to ma w zwyczaju, robi z siebie totalną kalekę i dzięki pewnemu upadkowi poznaje Jacka. Po imprezie, całkiem niechcący, wpada do namiotu ratującego ją wcześniej z opresji mężczyzny i dochodzi między nimi do figli.
W między czasie panna Jones uczestniczy w pogrzebie, potem w chrzcinach i jej droga przeplata się też z drogą pana Darcy. Z nim też udaje jej się przespać... Oczywiście ma to swoje konsekwencję i zostaje poczęty człowiek. Bridget ma dylemat, ponieważ nie wie który z panów jest ojcem.




W filmie robi się coraz śmieszniej, są chwile romantyczne, jak również smutne. Jak dla mnie jest to najzabawniejsza z części. Lubię ten lekki, czasem żenujący humor Bridget, jej przemyślenia, humor sytuacyjny, zwariowane wpadki.
Jak zawsze w filmie jest genialna muzyka, ta starsza czyli znana i lubiana oraz nowsza, którą da się lubić i która pasuje idealnie do odtwarzanych scen.
Powiem Wam, że bałam się iż ta część mnie rozczaruje, bo zazwyczaj tak jest że im dalej w las tym gorzej. Tu jednak jestem mile zaskoczona.

Co by tu jeszcze... Uroda aktorów, a raczej ich wiek uzmysłowił mi jak ten czas leci :P Serio. Moje pokolenie wychowało się na tym filmie. Pod grubą ilością make-upu widać zmarszczki aktorów. Czas tak posunął Marka, że oprócz zmarszczek ma włosy przyprószone siwizną. Co prawda nie dodaje mu to jakoś uroku ale zdecydowanie klasy. Wiecie taki stary, angielski gentlemen, którego widziałbym w jakiejś dobrej ekranizacji kostiumowej.
Więc jeśli wahacie się jeszcze czy iść do kina, to z ręką na sercu polecam! Będzie to najlepiej spożytkowany czas i wydane pieniądze jeśli chodzi o rozrywkę.

Zwiastun


Mieliście okazję już oglądać BJ3? Jeśli tak to podzielcie się wrażeniami.

Pozdrawiam!

Paulina
Lubię ludzi :)

Lubię ludzi :)

Cześć kochani!

Dzisiejsze rozmowy na fanpage zainspirowały mnie do napisania tego postu. Wielkie dzięki i ukłon w stronę ludzi z mojego fp.




Na blogu piszę wiele, zwłaszcza o kosmetykach, czasem wrzucę jakiś przepis, zrobię tag, w czwartki zawsze zapodam film ale rzadko wrzucam swoje przemyślenia. Zdarza się, że mnie strasznie świerzbi, to muszę i już. Czytając mojego bloga nie poznacie mnie ale będąc ze mną na fanpage dzielę się prywatnymi sprawami. Wiecie: wstałam, nie wyspałam się, chłopaki chorują, byłam tam czy kupiłam to. Uwielbiam pisać ze swoim czytelnikami, mam wrażenie że wiele osób znam. Z niektórymi polubiłam się bardziej i zasilają grono moich znajomych. Nie wymagam żeby wszyscy lubili "Z miłości do..." bo tak się nie da albo żeby lajkowali moje posty ale jeśli to robią jest mi zwyczajnie, po ludzku miło.
Lubię te nasze rozmowy na fanpage, wiedzieć że nie tylko mi się dziś nic nie chcę, że u kogoś świeci słońce podczas gdy u mnie pada. Często piszecie do mnie z pytaniami, wymieniamy swoje doświadczenia, pomagamy, podrzucamy pomysły co na obiad. Ba! Nawet zdarzy nam się pośmiać i wiecie co? Dzień staje się lepszy! Nie każdy musi mnie jednak lubić i zdaję sobie z tego sprawę, część jest dla jakiegoś tam konkursu, ktoś szukał innej strony i nie liczył na moje wynurzenia. Znamy się i lubimy, mam ciężki humor ale to wiecie, bo czytacie ze zrozumieniem. Piszę co myślę, czego nie lubię, co mnie wkurza, Wy piszcie o natłoku obowiązków, ilości spraw do załatwienia, każdy wnosi coś do tego facebookowego świata. To jest piękne, serio.
Lubię ludzi, lubię Was. Ba uwielbiam! Nie gryziecie, nie plujecie, macie poczucie humoru. Czasem jak każdy mam gorszy dzień i marudzę, bo zdarza się dużo, za dużo jak dla mnie, a niektóre problemy przytłaczają ale wpadam się przywitać z kubkiem kawy, myślę pozytywnie i wiecie, nie jest tak źle, bo jesteście tam Wy. Dziękuje :*



Ludzi da się lubić, może nie wszystkich, bo niektórzy zwyczajnie wkurzają ale powiem Wam, że jeszcze nit taki się u mnie nie zdarzył.
Także w dzisiejszym poście chwalę, nie żalę się, nie krytykuję. Wszyscy w okół ostatnio szukają jakiś tam problemów. Ja polecam cieszyć się życiem, lubić ludzi i podchodzić do pewnych rzeczy (np do statystyk na facebooku) z dystansem. Nie wystarczy prowadzić fp i robić konkursy, trzeba być i lubić to co się robi, LUBIĆ LUDZI. Ja lubię, a oni jakoś lubią mnie ;)


Ściskam mocno.

Paulina

Le Pettit Marseillais, moja trzecia paczka ambasadroska

Le Pettit Marseillais, moja trzecia paczka ambasadroska

Cześć kochani!

Chyba wszystkie ambasadorki tej marki swoje posty już poczyniły, a ja jak zawsze w tyle :P
Po raz trzeci udało mi się otrzymać od paczkę do testowania. Jednak gdy wypełniałam ankietę nie byłam zbytnio przekonana czy uda mi się po raz kolejny dostać do kampanii. Napisałam od serca jakie zapachy lubię i jak chciałabym pachnieć. Po jakimś czasie zapukał do mnie kurier, a przesyłka oraz jej zawartość jak zawsze zaparła dech w moich piersiach.






Po rozparcelowaniu jej moim oczom ukazały się takie cuda.

Kremowy żel pod prysznic, pielęgnujący balsam do mycia, pielęgnujący krem do mycia.




Najpierw zabrałam się za wąchanie zawartości, później gdy już miałam odłożyć pudło okazało się, że ma ono drugie dno. 



Wywołało to nie małe zaskoczenie, gdy zobaczyłam ilość próbek. Nie ukrywam, że bardzo się ucieszyłam, bo w poprzedniej paczce właśnie ich mi brakowało.

Wszystkie kosmetyki pod względem zapachowym przypadły mi bardzo do gutu, więc byłam zauroczona zawartością.

Testowanie mam już za sobą, więc mam o czym pisać, a więcej o zawartości paczki przeczytacie niebawem.

Dostaliście się do kampanii ambasadorskiej LPM? Jeśli nie to może mieliście już okazję, wypróbować kosmetyki które dostałam w paczce?

Pozdrawiam!

Paulina

Single od dziecka czyli filmowy czwartek

Single od dziecka czyli filmowy czwartek

Cześć kochani!

W ostatnim tygodniu starałam się znaleźć jakiś ciekawy film i powiem Wam, że ciężko było... Trafiłam na film, który przypadł mi do gustu i mam nadzieję, że obejrzycie go z chęcią.

Single od dziecka


Gatunek: Komedia

Czas trwania: 1 godz. 40 min

Produkcja: USA

Filmweb: 5,9/10

Rok produkcji: 2011

Film opowiada o paczce przyjaciół którzy regularnie się spotykają w ramach rozrywki. Pewnego wieczoru jedna z par oznajmia, że spodziewają się potomstwa, co budzi ogólne zdziwienie reszty. Po mniej więcej roku wszyscy mają dzieci z wyjątkiem Julie i Jasona, a ich życie prywatne robi się skomplikowane. J & J wpadają na pomysł, żeby zostać rodzicami i zachować przyjacielskie stosunki...



Film w prosty i zabawny sposób ukazuje relacje damsko-męskie, jak również życie które zmienia się po przyjściu na świat potomstwa. Niektórych dopada proza życia, inni mimo wszystko pozostają sobą. Film lekki, z ciekawym humorem i pomysłem reżyserskim ale też pokazujący, że trzeba się starać by w związku wszystko grało.

Bez limitów i rejestracji obejrzycie go tu KLIK

Dajcie znać czy mieliście okazję go już oglądać i czy przypadł Wam do gustu ;)

Pozdrawiam!

Paulina
Sierpniowe zużycia

Sierpniowe zużycia

Cześć kochani!

Nadeszła pora na podsumowanie sierpniowych zużyć kosmetycznych. Ponoć lepiej późno niż wcale, po za tym nie mam gdzie tego wszystkiego trzymać, a pudełeczko wrześniowe już się zapełnia. 





Jak widzicie znów królują u mnie duże opakowania, nowością jest pasta do zębów, która wybiela. Najpierw kupiłam jedną, a później dokupiłam drugą by testować je przez miesiąc. Niestety okazało się, że są inne. Z czego nie jestem zbytnio zadowolona ale o tym później.

Zacznę od farby. Wella - Wellaton 7/1 - średni popielaty blond; krem koloryzujący. Po nieudanym farbowaniu farbą tej marki (średni blond - wyszedł czarny, o czym przeczytacie na różnych forach, że ta farba tak ma) w dalszym ciągu pałam do nich złością. Jednak gdzieś tam na zakupach dałam się skusić, gdyż znalazłam mój sprawdzony kolor z którego byłam zadowolona. Wzięłam pudełka na zapas i przy sierpniowej koloryzacji włosów jestem zachwycona tak jak za pierwszym razem. Jednak na żadne inne odcienie nigdy w życiu się nie skuszę.  


Oilan med+ - balsam intensywnie natłuszczający. Próbek mam jeszcze kilka. Zazwyczaj sięgam po nie gdy moja cera staje się przesuszona. Ostatnio miało to miejsce po wypadzie nad morze. Plażowanie nie służy zbytnio mojej cerze, a ten specyfik po prostu mnie ratuje.

Johnson's baby - szampon, rumiankowy. Szampon marki J&J użyty raz, ponoć nie plącze włosów i ja się z tym zgodzę. Zakupiony pod wpływem impulsu, za poradą, bo taki dobry. Jednak po głębszej analizie i ogólnie złej reklamie został wylany. Doszukałam się, że produkty tej marki wywołują raka, a rodzina kobiety, która zmarła pozwała firmę i wygrała. Obiecałam sobie, że nigdy w życiu nie kupię nic tej marki. Poczytać możecie sobie tu KLIK.

 


Biolaven - płyn miclearny. Olejek z pestek winogron i olejek lawendowy. 
Kurczę aż wstyd się przyznać ale był to mój pierwszy płyn, zazwyczaj używałam mleczka do demakijażu lub toniku. Jednak już swój błąd naprawiłam i teraz testuje inne marki. O nim planuję zrobić post, bo jest doskonały, a dwa kolejne które używam po nim zwyczajnie mu nie dorównują.

Timotei - moc i blask. Jest to szampon po który dość często i regularnie sięgam. Nigdy jeszcze nie zrobił mi krzywdy, nie poplątał włosów ani też nie wysuszył. Po ostatniej przygodzie z badziewnym szamponem dalej staram się je naprawić dlatego wróciłam do sprawdzonego kosmetyku.

Dove, go fresh revitalaze - odżywczy żel pod prysznic. O moim powrocie do tej marki pisałam już jakiś czas temu i dzięki temu konkretnemu żelowi (zapachowi). Raz na jakiś czas przetestowanie nowego zapachu wchodzi więc w grę, pod warunkiem że któryś mnie uwiedzie tak jak pomarańczowy. Więcej o nim znajdziecie tu KLIK.


Carea - płatki kosmetyczne. Bo nie mogło ich u mnie w denku zabraknąć.
Linda - kremowe mydło w płynie. Mydło jak mydło, nie jest za gęste ale ładnie pachnie i nie wysusza mi dłoni, przy nadmiernym użytkowaniu. Biedronkowa marka jak zawsze się u mnie spisuje.

Estetica, Royal Velvett - konfetti, waniliowe róże do kąpieli. Piękne różyczki, u mnie niestety się nie sprawdziły. Oprócz tego że ładnie się prezentują w opakowaniu i fajnie pachną nic po za tym. Miałam o nich pisać, nawet nagrałam filmik jak się badziewnie rozpuszczają... Jednak gdy kwiatek rozpuścił się w wodzie (nie do końca i pływał glut) myślałam, że koniec tej tragedii. Jednak po wyjściu z wanny umilacz mnie uczulił. Gdy rozsiadłam się wygodnie na sofie zaczęły strasznie swędzieć mnie kończyny. Na ogolonych nogach dostałam swędzących bąbli z którymi walczyłam jakiś czas.




Aquafresh - płyn do płukania jamy ustnej. Na jego rzecz zdradziłam ten biedronkowy. Kupiony na promocji w identycznej niemal cenie. Jednak muszę stwierdzić, że jest taki sam jak jego tańsze odpowiedniki. Więc jeśli nie widać różnicy to po co przepłacać?

Denivit - wybielająca pasta do zębów. Jak wiecie jestem strasznym kawoszem, oczywiście cierpią przy tym zęby, a raczej ich kolorystyka. Odkryłam to jakiś czas temu przeglądając zdjęcia teraźniejsze i kiedyś tam zrobione. Więc skusiłam się będąc w markcie na taką pastę. Powiem Wam, że byłam mile zaskoczona efektem stosowania. Jedno opakowanie starczy na dwa tygodnie cena to jakieś 10 zł, może trochę więcej. Niby różnicy jakiejś tam nie widziałam, jednak znów przejrzałam się na zdjęciach. Efekt był bardzo zadowalający, więc postanowiłam kontynuować jej stosowanie przez kolejne dwa tygodnie. Będąc w Biedronce zasugerowałam się nazwą i kupiłam drugie opakowanie. Kurczę w dodatku za 6,99. W domu odkryłam, że to ciut inne zastosowanie i konsystencja. Niby wybiela ale jednak nie tego się spodziewałam. Bo różnica żadna. Także już teraz wiem czego szukać i przy kolejnych zakupach kupię to co powinnam. Polecam tą ostatnią tubkę ;)

Wy już pewnie swoje denka pokazaliście. Jeśli nie blogujecie to może któryś kosmetyk Was zainteresował?

Pozdrawiam!

Paulina

Polowanie na drużbów czyli filmowy czwartek

Polowanie na drużbów czyli filmowy czwartek

Cześć kochani!

Jak wiecie ostatnie dni są dla mnie ciężkie, więc staram się zrelaksować przy jakimś odmóżdżaczu i muszę przyznać, że udaje mi się to. Dziś będzie film lekki i pełen dobrego humoru.

Polowanie na drużbów




Gatunek: Komedia

Czas trwania: 1 godz. 41 min

Produkcja: USA

Filmweb: 6,7/10

Rok produkcji: 2015 

Doug ma wymarzoną narzeczoną, dobrze płatną pracę, więc można stwierdzić, że jest życiowo ustanowiony. Lada dzień bierze ślub i tu zaczynają się piętrzyć problemy, gdyż nie ma żadnych przyjaciół, a potrzebuje ich 7. Umówił się z przyszłą żoną, że 7 jego najlepszych przyjaciół zostanie drużbami. Mężczyzna jednak nie ma bliskich kolegów, więc zdesperowany udaje się do Jimmy'ego, który prowadzi firmę świadczącą takie usługi. Za określoną kwotę, kupuje swoich weselnych przyjaciół.



Film jest przezabawny, świetna gra aktorska Kevina Harta, wnosi wiele humoru do filmu. Jest on lekki i przyjemny. Czego chcieć więcej mając podły humor lub gorszy dzień?
Polecam jeśli macie ochotę się pośmiać, ja dawno nie miałam okazji, a na tym filmie miałam niezły ubaw. Bo czego to ludzie nie wymyślą, by tylko zadowolić swoją połówkę.

Film obejrzycie klikając tu KLIK.

Pozdrawiam!

Paulina



6 sposobów na podniesienie odporności u dzieci.

6 sposobów na podniesienie odporności u dzieci.

Cześć kochani!

Początek roku szkolnego za nami. Dzieci pomaszerowały dziarsko do szkoły lub przedszkola. Wiadomo, że większe skupisko dzieci wiąże się z chorobami. My już przerabialiśmy to w zerówce i pierwszej klasie, trochę mniej. Niestety nie ma złotego środka i idealnej recepty na niechorowanie. Jednak moża wiele zrobić by nasze pociechy lapały mniej infekcji. Dziś podam Wam kilka sposobów na to w jaki sposób poprawić odporność pociechy.




1. Dieta.

Odpowiednio zbilansowana dieta może uchronić dzieci przed chorobami, wiadomo nie od dziś. W internecie możecie znaleźć sposoby jak sporządzić posiłki pełne warzyw i owoców. Prawdą jest, że kiwi jedzone przez kilka dni poprawia odporność, a wszystko przez dużą dawkę witaminy C w nim zawartą oraz inne bogate składniki. Istnieje również angielskie przysłowie, które mówi, że jedzenie jednego jabłka dziennie ma wpływ na to, że trzymamy się z dala od lekarza.

Więcej o właściwościach kiwi przeczytacie tu KLIK.

2. Suplementy diety.

Na rynku jest mnóstwo tego typu produktów, które uzupełniają niedobór witamin. Od lizaków, żelków, po syropy i tabletki. Jedne są uzupełnieniem witamin inne mają skład specjalnie dobrany by wzmocnić odporność.
Można też sięgnąć po tran ale nie każde dziecko da się do niego przekonać. Gdy buteleczka ze specyfikiem znalazła się u nas w domu, to skończyło się na tym, że sama go piłam.

3. Hartowanie i ruch na świeżym powietrzu.

Spacery, spacery i jeszcze raz spacery gdy pada, gdy wieje i kiedy świeci słońce. Wtedy organizm przywyka do różnych temperatur i wie jak reagować.
Mały czy duży organizm potrzebuje też dotlenienia. Oprócz spacerów na świeżym powietrzu bieganie za piłką i szaleństwa na placu zabaw.

4. Odpowiedni ubiór.

Wiadomo nie od dziś, że przegrzanie czy też przemarznięcie kończy się dla małego organizmu chorobą.

5. Sen.

Jest to ważny czynnik jeśli nie najważniejszy zaraz obok diety. Niewyspane dziecko jest bardziej podatne na infekcję.

6.  Chorowanie.

Pozwólmy dzieciom troszkę pochorować, od kataru nikt jeszcze nie umarł. Dziecko, które choruje wbrew pozorom nabiera odporności. Nie mówię tu o ospa party ale gdy męczy je katar pozwólmy organizmowi walczyć i nie biegnijmy zaraz do lekarza po antybiotyk. Różnego rodzaju dolegliwości można wyleczyć też domowymi sposobami ;)




Jakie są Wasze sposoby na podniesienie odporności?

Pozdrawiam!

Paulina



Witaj szkoło!

Witaj szkoło!

Cześć kochani!

Dziś zapraszam na rozdanie w którym do zgarnięcia są dwa zestawy szkolne, a właściwie, to mała wyprawka w której znajdą się przybory dla Waszych dzieci. 

Aby zdobyć nagrodę pokażcie jak Wasze dzieci cieszą się z powrotu do szkoły, przedszkola, żłobka. Może to być zdjęcie, rysunek czy to tam przyjdzie Wam do głowy :)


                                                  Startujemy!

Warunki wzięcia udziału w zabawie:

1. Dodać bloga do obserwowanych (G+ lub obserwatorzy).
2. Polubić fp Z miłości do i puścić w świat wiadomość o konkursie.
3. Miło mi będzie jeśli skomentujecie dowolny post, który Wam się na blogu spodobał.

Wzór zgłoszenia:

1. Obserwuję jako.
2. Lubię i udostępniam jako.
3. Wybieram nagrodę dziewczynka/chłopiec.

Regulamin:

1. Czas trwania rozdania 2.09.2016 - 2.10.2016
2. Fundatorem nagród jest sponsor prywatny Julita Bińkowska oraz autorka bloga "Z miłości do..."
3. Wyniki opublikujemy w ciągu 7 dni od zakończenia konkursu.
4. Wysyłka nagrody PP na terenie kraju na kosz sponsorów nagród, w terminie 30 dni.
5. Równolegle zabawa odbywa się na facebooku, gdzie również możecie się zgłaszać.
6. Konkurs może zostać przedłużony jeśli liczba uczestników nie przekroczy 20 osób.
7. Udział w zabawie oznacza akceptację regulaminu.


Powodzenia!

Paulina

ZABAWA ZOSTAJE PRZEDŁUŻONA DO 17.10.2016 


Przypadkowy mąż czyli filmowy czwartek

Przypadkowy mąż czyli filmowy czwartek

Cześć kochani!

W ostatnim czasie moje życie nabrało szybszego tempa, żeby troszkę się odmóżdżyć, odetchnąć i zrelaksować obejrzałam komedię i powiem Wam, że była to miła odskocznia od rzeczywistości.

Przypadkowy mąż


Gatunek: Komedia romantyczna

Czas trwania: 1 godz. 30 min

Produkcja: Irlandia, USA

Filmweb: 6,1/10

Rok produkcji: 2008 

Emma prowadzi popularną wśród kobiet audycję radiową, gdzie odpowiada na pytania i daje sercowe porady. Według niej stateczne, przewidywalne związki są związkami sprawdzonymi i szczęśliwymi w przyszłości. Swoje tezy opiera na badaniach psychologicznych, a sama planuje wydać książkę na ten temat. W między czasie planuje ślub z ukochanym, mądrym ale nudnym jak flaki z olejem mężczyzną. Podczas gdy udaje się do urzędu stanu cywilnego okazje się że kobieta jest już zamężna, oczywiście musi zrobić wszystko by wyjaśnić zaistniałą "pomyłkę" i odnajduje faceta.



Jest to zdecydowanie film na raz, zabawny, urokliwy, momentami troszkę ckliwy na szczęście z happy endem. Może nie takim jak życzyła by sobie główna bohaterka ale jednak fajnym.
Jeśli macie ochotę na coś innego niż zazwyczaj, to polecam.

Film bez limitów i rejestracji obejrzycie klikając tu KLIK.

Pozdrawiam!

Paulina

Obserwatorzy

Copyright © 2014 Z miłości do.... lifestyle , Blogger