Dr Coro - proszek do kolorów
Dziś będzie post nietypowy ale tych na moim blogu będzie w tym roku więcej. Serdecznie zapraszam na moją recenzję proszku Dr Coro.
Zacznę od tego, że produkt nabyłam sama, moja recenzja nie jest sponsorowana w żaden sposób przez markę. Piszę o tym w związku z aferą, która miała miejsce jakiś czas temu i oczernieniem marki oraz produktu.
Na rynku dostępny jest standardowo proszek do bieli oraz do koloru w opakowaniu XXL, 9kg.
Kilka słów z opakowania
Jak widzicie głównym składnikiem jest węglan sodu czyli soda kalcynowana inaczej soda piorąca (sól kwasu węglowego i soda). Kiedyś powszechnie dostępne środki piorące miały tylko taki, zwykły skład przez co nie alergizowały oraz dobrze się rozpuszczały.
Po otrzymaniu i otwarciu przesyłki w nozdrza rzucił mi się bardzo przyjemny i dość mocny kwiatowy zapach. Konsystencja proszku jest sypka i bardziej ziarnista niż innych proszków, dostrzec można małe żółte kulki, które są niczym innym jak środkami zapachowymi.
Pierwsze pranie jakie robiłam było związane z przeznaczeniem czyli ciuchy kolorowe, które wyprałam w 60 stopniach. Proszek w tych warunkach poradził sobie bardzo dobrze.
Po wyciągnięciu z pralki ciuchy są czyste i pachnące. Proszek nie pozostawia żadnych śladów i dobrze się rozpuszcza.
Gdy przyszła pora na dalsze testy wypróbowałam proszek w 40 stopniach na ciemnych rzeczach. Proszek również dał radę, na ubraniach nie zostały żadne ślady proszku oraz brak było osadu w pralce. Przy praniu ręczników w temperaturze 90 stopni, również dobrze się spisuje.
Wypróbowałam proszek na ciuchach białych i ku zaskoczeniu zostały one doprane. Jednak umówmy się nie mam w domu niemowlaków, a moje dzieciaki nie upieprzają ubrań jakoś tragicznie, a białe skarpetki nie są czarne od spodu.
Fajnie byłoby wypróbować specyfik na ubraniach totalnie upapranych, takich gdzie dziecko wpadnie w kałużę z błotem, czy też upieprzy się od trawy grając w piłkę na boisku. Jednak póki co na ten temat nie napiszę, gdyż mamy zimę, a do wiosny jeszcze trochę.
Proszek spisuje się też całkiem dobrze podczas namaczania. Nawet ostatnio gdy Bąbel załatwił koszulkę farbkami, po namoczeniu plama zeszła. Później doprałam ją w pralce i zero śladu.
Zacznę od tego, że produkt nabyłam sama, moja recenzja nie jest sponsorowana w żaden sposób przez markę. Piszę o tym w związku z aferą, która miała miejsce jakiś czas temu i oczernieniem marki oraz produktu.
Na rynku dostępny jest standardowo proszek do bieli oraz do koloru w opakowaniu XXL, 9kg.
Kilka słów z opakowania
Jak widzicie głównym składnikiem jest węglan sodu czyli soda kalcynowana inaczej soda piorąca (sól kwasu węglowego i soda). Kiedyś powszechnie dostępne środki piorące miały tylko taki, zwykły skład przez co nie alergizowały oraz dobrze się rozpuszczały.
Po otrzymaniu i otwarciu przesyłki w nozdrza rzucił mi się bardzo przyjemny i dość mocny kwiatowy zapach. Konsystencja proszku jest sypka i bardziej ziarnista niż innych proszków, dostrzec można małe żółte kulki, które są niczym innym jak środkami zapachowymi.
Pierwsze pranie jakie robiłam było związane z przeznaczeniem czyli ciuchy kolorowe, które wyprałam w 60 stopniach. Proszek w tych warunkach poradził sobie bardzo dobrze.
Po wyciągnięciu z pralki ciuchy są czyste i pachnące. Proszek nie pozostawia żadnych śladów i dobrze się rozpuszcza.
Gdy przyszła pora na dalsze testy wypróbowałam proszek w 40 stopniach na ciemnych rzeczach. Proszek również dał radę, na ubraniach nie zostały żadne ślady proszku oraz brak było osadu w pralce. Przy praniu ręczników w temperaturze 90 stopni, również dobrze się spisuje.
Wypróbowałam proszek na ciuchach białych i ku zaskoczeniu zostały one doprane. Jednak umówmy się nie mam w domu niemowlaków, a moje dzieciaki nie upieprzają ubrań jakoś tragicznie, a białe skarpetki nie są czarne od spodu.
Fajnie byłoby wypróbować specyfik na ubraniach totalnie upapranych, takich gdzie dziecko wpadnie w kałużę z błotem, czy też upieprzy się od trawy grając w piłkę na boisku. Jednak póki co na ten temat nie napiszę, gdyż mamy zimę, a do wiosny jeszcze trochę.
Proszek spisuje się też całkiem dobrze podczas namaczania. Nawet ostatnio gdy Bąbel załatwił koszulkę farbkami, po namoczeniu plama zeszła. Później doprałam ją w pralce i zero śladu.
Podeszłam do proszku i testów bez jakiś specjalnych wymogów, bez zachwytów czy też negatywnego nastawienia. Dla mnie proszek ma prać i pachnieć. Jeśli nie daje sobie rady z plamami od tego mam wybielacz czy inny specyfik których na rynku jest od groma. Ponad połowa opakowania proszku została zużyta, a pranie jak większość matek robię dość często. Więc już coś na jego temat mogłam napisać. Najważniejsze jest to, że nie wywołuje on żadnych alergii gdzie np. strasznie uczula mnie Persil. Niezależnie czy ciuchy po wypraniu są wyprasowane czy też nie, wysypki nie dostaję i nie drapię się jak opętana.
Podsumowując zastrzeżeń do produktu nie mam, a swoje zadanie wykonuje i spisuje się nieźle.
Dla wszystkich którzy chcieliby wypróbować go na własnych ciuchach zapraszam do zabawy, w której do wygrania jest wybrany przez Was proszek do koloru lub bieli.
Zabawa znajduje się tu KLIK.
Pozdrawiam!
Paulina
Ma fajny skład i jak widać robi co ma robić - pierze :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak, swoją funkcję spełnia :)
UsuńNie znam tej marki ani nie kojarzę żebym go gdzieś widziała, ale chętnie bym go przetestowała.
OdpowiedzUsuńZapraszam zatem do zabawy i trzymam kciuki. Zresztą można bezpośrednio też napisać do firmy i się wszystkiego dowiedzieć.
UsuńZakupiłam proszek w ramach promocji i darmowej wysyłki.Po przeczytaniu o nim negatywnych komentarzy na początku stwierdziłam że nie będę w nim prała bo może uczulać ale dałam sobie szanse wyprałam najpierw jedną rzecz ręcznie potem więcej w pralce i się przekonałam że jest ok proszek dopiera i nie uczula.
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, że go wypróbowałaś i fajnie, że jesteś zadowolona. Ktoś zasiał ferment, a ludzie jak te barany poszli za tym głosem... smutne ale częste widowisko.
UsuńJaką cena?
OdpowiedzUsuń