Sobota z książką: Gdzie jest Mia? Alexandra Burt
Zapraszam Was serdecznie na nowy cykl książkowy, który będzie ukazywał się co sobotę. Mam nadzieję, że spodoba się Wam na tyle, że na stałe zagości na blogu. Jednocześnie wszystkich piszących takie recenzje proszę o wyrozumiałość, gdyż dopiero się wdrażam.
Rok wydania: 2017
Gdzie jest Mia?
Wydawnictwo: Świat Książki
Gatunek: thriller/thriller psychologiczny
Liczba stron: 416
Data premiery: 02.06.2016
"Historia młodej matki, której najgorszy koszmar nagle się spełnia"
Sięgnęłam po książkę z nadzieją, że będzie lepsza niż ostatnio przeczytane przeze mnie hity i bestsellery. W dodatku kupiłam ją w dyskoncie za śmiesznie niską cenę, więc postanowiłam skorzystać.
"Estelle Paradise budzi się w szpitalu po tym, jak została znaleziona na dnie wąwozu bliska śmierci, z raną postrzałową głowy i amnezją. Wkrótce dociera do niej straszna prawda: jej siedmiomiesięczna córeczka Mia zaginęła. Kilka dni wcześniej Estelle odkryła, że łóżeczko jej córki jest puste. W mieszkaniu nie było śladów włamania, za to zniknęły z niego wszelkie ślady istnienia Mii: jej pieluszki, ubranka, butelki. Zrozpaczona matka nie potrafi tego wyjaśnić, ale za wszelką cenę usiłuje znaleźć córkę. Chaotyczne zachowanie Estelle i tajemnicze okoliczności zaginięcia dziecka sprawiają, że to ona staje się główną podejrzaną w oczach policji i opinii publicznej. Czy słusznie? Gdyby tylko sama wiedziała..."
Powiem Wam, że jestem bardzo miło zaskoczona treścią, fabułą i wszystkimi wątkami które znalazłam w książce. Jest to mocny thriller psychologiczny, który mnie poruszył. Może dlatego, że sama jestem matką.
W książce przedstawiony jest wątek depresji poporodowej, która z czasem się pogłębia, pokazana też zostaje bezsilność matki i beznadziejność sytuacji w której się znalazła. Pozostawiona sama sobie kobieta nie potrafiąc poradzić sobie z dzieckiem zwyczajnie zaczyna świrować. W pewnym momencie jesteśmy święcie przekonani, że kobieta zabiła swoją córkę, tylko jeszcze nie wiemy jak. Odkrywamy jak wyglądało jej małżeństwo, codzienność, aż w końcu razem z nią zastanawiamy się czy ona sobie tego dziecka zwyczajnie nie wymyśliła.
Im dalej zagłębiamy się w treść tym bardziej jesteśmy ciekawi czy leczenie w szpitalu psychiatrycznym do którego trafiła bohaterka ma sens. Cieszę się, że Estelle Paradise nie jest postacią irytującą, jednak jej mąż irytował mnie z każdym rozdziałem, a pod koniec miałam ochotę strzelić mu w łeb.
Podsumowując treść, książka nie znudziła mnie i nie zmęczyła w porównaniu do pewnego bestselleru o którym napiszę za tydzień. Z każdym rozdziałem wciągałam się jeszcze bardziej, pomagając bohaterce z amnezją ułożyć te puzzle i dowiedzieć się czy jej córka żyje.
Wracając do autorki jest to jej debiut, więc jeśli kolejne jej książki będą tak fajne ma we mnie wierną czytelniczkę.
Dajcie znać czy już ją czytaliście i jak Wam się podobała.
Pozdrawiam!
Paulina
Mnie też się podobała, wciągnęła i nie znudziła do końca, a nie każda tak potrafi. Co do szanownego małżonka odczucia miałam podobne :)
OdpowiedzUsuńKupiłam tę książkę w Biedronce za niecałe 10 zł. Czuję, że i mnie wciągnie.
OdpowiedzUsuń