O facetach, realiach, oczekiwaniach,rzeczywistości i romantyzmie.
Cześć kochani!
Dziś post do którego zainspirował mnie film (Listy do Julii), który niedawno obejrzałam oraz Ojciec z którym toczyłam rozmowę na ten temat.
Jak większość kobiet wzruszam się na filmach, beksą nie jestem i rzadko się wzruszam, no ale jednak. Nie wzruszają mnie łzawe historie typu mam raka i umrę, zakochałam się i mnie zostawił ale takie bardziej przyziemne (sorry ale nie, może coś ze mną nie tak). W tym filmie była to scena ze starszą kobietą, która czesała włosy pewnej dziewczynie, ta dziewczyna nie miała matki, bo ta zostawiła ją i jej ojca itd, itd. Na scenach miłosnych szczerze się znów jak głupi do sera i uśmiech nie schodzi mi z gęby. Więc tak szczerzę się i uśmiecham, ciesząc się z wątku miłosnego, po czym następuje scena romantyczna, a ja, jak to ja, siedzę z paszczą rozdziawioną w uśmiechu i wzdycham "jakie to romantyczne".
Wszystkiemu przygląda się Ojciec z drugiego końca kanapy i oświadcza zdecydowanym i trochę wyniosłym tonem:
- Ja jestem romantyczny.
Po czym zerka na mnie i widząc moją ignorancję powtarza się dodając jednak wątpliwie pytanie.
- Prawda?
Uśmiecham się oszołomiona zadanym mi pytaniem i z uśmiechem odpowiadam "Byłeś...".
Gdybyście widzieli to spojrzenie... miałam ochotę turlać się ze śmiechu po podłodze. Jeszcze raz szybko analizuje zadane mi pytanie i wzdycham: Kiedyś byłeś romantyczny.
Mina małżonka bezcenna, widzę jak w głowie analizuje moją odpowiedź, jak myśli intensywnie. Widzę jak się głowi, po czym znów spogląda na mnie z pytaniem:
- No jak to? Ja nie jestem romantyczny? Wszyscy mi mówili, że jestem...
Podchodzi do mnie i kładzie głowę na kolanie, ja głaszcząc, go analizuję wszystkie romantyczne chwile z przed roku, dwóch, może trzech lat temu. Uśmiecham się sama do siebie, myślę, że może mam za wysokie wymagania, nawet zrobiło mi się go szkoda i czar pryska, bo on otwiera japę i psuje nastrój. Z moich ust wyrywa się cicho wulgaryzm... Po czym tłumaczę jak dziecku, by nie mylił pojęć i nie mylił szarmanckości z romantyzmem.
Bo z facetami to już tak jest, że przyniosą kwiaty na Dzień Kobiet, urodziny, imieniny, przytrzymają drzwi, powiedzą coś miłego i myślą, że są romantyczni.
To wcale tak nie jest. My kobiety lubimy miłe i małe gesty, kwiaty (ot tak bez okazji), wspólnie spędzone chwile (w ciszy lub przed tv na oglądaniu bzdurnych komedii), trzymanie się za rękę, przytulanie, pocałunki w czoło, spacery, nocne spacery w świetle księżyca (takie też były), śniadanie do łóżka, kolacje przy świecach (nawet w domu), kąpieli w wannie ze świeczkami (matko kiedy to było). Czasem oczekujemy dużo, jako kobiety od mężczyzn (przecież oni są z innej planety) oczekujemy ZA DUŻO!
Starajmy się dostrzec te małe romantyczne gesty, które okazują nam mężczyźni, bo oni myślą, że są romantyczni, według niektórych nawet to, że opuszczą deskę w kiblu czy pozbierają i wrzucą brudne skarpetki do kosza na pranie jest oznaką romantyzmu. Nie chcecie znać dowodów miłości ;) Starają się tacy być, jeśli tacy nie są to starajmy im pokazać, jak według nas wygląda romantyzm. Przykłady ich romantyczności znalazłam w internecie.
To zdjęcie naprawdę mnie rozbawiło.
My też potrafimy być romantyczne czasem przesadnie.
Choć ja Ojcu podrapałam karoserię (tak podrapałam do czego się przyznaję) ze złości i wcale nie było to serduszko :P
Teraz pytanie do Was drodzy czytelnicy. Czy Wasi mężczyźni są romantyczni? Drodzy Panowie jak pokazujecie romantyczne gesty?
Pozdrawiam cieplutko!
Izisshe
Dziś post do którego zainspirował mnie film (Listy do Julii), który niedawno obejrzałam oraz Ojciec z którym toczyłam rozmowę na ten temat.
Jak większość kobiet wzruszam się na filmach, beksą nie jestem i rzadko się wzruszam, no ale jednak. Nie wzruszają mnie łzawe historie typu mam raka i umrę, zakochałam się i mnie zostawił ale takie bardziej przyziemne (sorry ale nie, może coś ze mną nie tak). W tym filmie była to scena ze starszą kobietą, która czesała włosy pewnej dziewczynie, ta dziewczyna nie miała matki, bo ta zostawiła ją i jej ojca itd, itd. Na scenach miłosnych szczerze się znów jak głupi do sera i uśmiech nie schodzi mi z gęby. Więc tak szczerzę się i uśmiecham, ciesząc się z wątku miłosnego, po czym następuje scena romantyczna, a ja, jak to ja, siedzę z paszczą rozdziawioną w uśmiechu i wzdycham "jakie to romantyczne".
Wszystkiemu przygląda się Ojciec z drugiego końca kanapy i oświadcza zdecydowanym i trochę wyniosłym tonem:
- Ja jestem romantyczny.
Po czym zerka na mnie i widząc moją ignorancję powtarza się dodając jednak wątpliwie pytanie.
- Prawda?
Uśmiecham się oszołomiona zadanym mi pytaniem i z uśmiechem odpowiadam "Byłeś...".
Gdybyście widzieli to spojrzenie... miałam ochotę turlać się ze śmiechu po podłodze. Jeszcze raz szybko analizuje zadane mi pytanie i wzdycham: Kiedyś byłeś romantyczny.
Mina małżonka bezcenna, widzę jak w głowie analizuje moją odpowiedź, jak myśli intensywnie. Widzę jak się głowi, po czym znów spogląda na mnie z pytaniem:
- No jak to? Ja nie jestem romantyczny? Wszyscy mi mówili, że jestem...
Podchodzi do mnie i kładzie głowę na kolanie, ja głaszcząc, go analizuję wszystkie romantyczne chwile z przed roku, dwóch, może trzech lat temu. Uśmiecham się sama do siebie, myślę, że może mam za wysokie wymagania, nawet zrobiło mi się go szkoda i czar pryska, bo on otwiera japę i psuje nastrój. Z moich ust wyrywa się cicho wulgaryzm... Po czym tłumaczę jak dziecku, by nie mylił pojęć i nie mylił szarmanckości z romantyzmem.
Bo z facetami to już tak jest, że przyniosą kwiaty na Dzień Kobiet, urodziny, imieniny, przytrzymają drzwi, powiedzą coś miłego i myślą, że są romantyczni.
To wcale tak nie jest. My kobiety lubimy miłe i małe gesty, kwiaty (ot tak bez okazji), wspólnie spędzone chwile (w ciszy lub przed tv na oglądaniu bzdurnych komedii), trzymanie się za rękę, przytulanie, pocałunki w czoło, spacery, nocne spacery w świetle księżyca (takie też były), śniadanie do łóżka, kolacje przy świecach (nawet w domu), kąpieli w wannie ze świeczkami (matko kiedy to było). Czasem oczekujemy dużo, jako kobiety od mężczyzn (przecież oni są z innej planety) oczekujemy ZA DUŻO!
Starajmy się dostrzec te małe romantyczne gesty, które okazują nam mężczyźni, bo oni myślą, że są romantyczni, według niektórych nawet to, że opuszczą deskę w kiblu czy pozbierają i wrzucą brudne skarpetki do kosza na pranie jest oznaką romantyzmu. Nie chcecie znać dowodów miłości ;) Starają się tacy być, jeśli tacy nie są to starajmy im pokazać, jak według nas wygląda romantyzm. Przykłady ich romantyczności znalazłam w internecie.
To zdjęcie naprawdę mnie rozbawiło.
My też potrafimy być romantyczne czasem przesadnie.
Choć ja Ojcu podrapałam karoserię (tak podrapałam do czego się przyznaję) ze złości i wcale nie było to serduszko :P
Teraz pytanie do Was drodzy czytelnicy. Czy Wasi mężczyźni są romantyczni? Drodzy Panowie jak pokazujecie romantyczne gesty?
Pozdrawiam cieplutko!
Izisshe
Bardzo fajny wpis. Tak sobie myślę, że ja romantyczką jestem bez dwóch zdań i lubię te wszystkie romantyczne uniesienia o których piszesz za to mój chłop zamiast świeci i przytulanek woli igraszki w sypialni. I nie pogadasz:)
OdpowiedzUsuńMężczyźni lubią igraszki w sypialni, bez dwóch zdań u nas zamiast romantycznych w niej uniesień jest nie raz kupa śmiechu ;)
UsuńJak chcą to potrafią być romantyczni :D
OdpowiedzUsuńWłaśnie jak chcą... jest to od święta, a nie na co dzień, choć w sumie dobrze, bo co za dużo, to nie zdrowo ;)
UsuńChoć ten romantyzm z czasem z braku czasu zanika.
Ech małżonek mój nic a nic romantyczny nie jest .Taki typ :)
OdpowiedzUsuńMoże jest typem, który swą romantyczność okazuje po przez dzielenie się pilotem od tv? ;)
Usuńmój kompletnie nie jest romantyczny,
OdpowiedzUsuńzachowuje się tak jakbyśmy byli starym dobrym małżeństwem, tylko mu fajki brak ;P
hahahaha mężczyźni... :P
UsuńMężczyźni są po prostu za leniwi na romantyzm ;o)
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest... ;)
UsuńMój mąż sam stwierdził, że nie jest w ogóle romantyczny. Natchniona Twoim postem spędziliśmy długą rozmowę o tym wszystkim. Jedno jest pewne, ja doceniam każdy gest mojego meża a on wie czego czasami od niego oczekuję. Lepiej jak wie na czym mi zależy, przecież nie umie mi czytać w myślach. Gdy widzę jak on się stara, to doceniam każdy jego gest. Też musi wiedzieć, że jest to zauważane przeze mnie. Taka wzajemna zależność i jesteśmy szczęśliwi :)
OdpowiedzUsuń